O sztuce „bycia zwiadowcą”

Czasami słychać narzekania, że młode pokolenie – tubylcy internetu – nie czytają książek. Nie do końca to prawda. Młody człowiek z książką w ręku – i to często papierową! – to wcale nie taki rzadki widok. Może po prostu czytają nie to, co by chcieli ich rodzice czy poloniści. Zamiast lektur i klasyki, chętniej wybierają…fantasy. To jest gatunek, który pochłaniają seriami. Taka literatura – na poły magiczna i baśniowa oraz pełna przygód, cieszy się od lat największą popularnością wśród młodzieży. Wszystko oczywiście zaczęło się od Harrego Pottera, ale dobra passa tego gatunku trwa.
A jedną z poczytniejszych obecnie serii są „Zwiadowcy” John Flanagana. To opowieść o przygodzie, wyborze swojej drogi życiowej – czasami wbrew marzeniom, ale zgodnie z talentami – i pięknej przyjaźni. A kim są zwiadowcy?
„Pomyślał o długich dniach spędzonych w lesie z Haltem. O satysfakcji, jaka odczuł, kiedy jego strzały zaczęły trafiać do celu, najpierw pojedyncze, a potem wszystkie – gdy ich groty wbijały się dokładnie tam, gdzie zamierzył. Wspominał godziny, spędzone na nauce tropienia zwierząt i ludzi. Noce ukrywania się. Pomyślał o Wyrwiju, o odwadze i oddaniu małego konika. I przypomniał sobie, jaką dumą napawały go proste słowa pochwały z ust Halta. „Nieźle”. Nic więcej. Lub choćby skinienie głową, gdy dobrze spełnił zadanie. Nagle wiedział już, co ma czynić. Uniósł głowę, patrząc w oczy, i oznajmił stanowczym tonem:
– Jestem zwiadowcą, panie” („Zwiadowcy. Księga 1. Ruiny Gorlanu”, Wyd. Jaguar)
Halt to mistrz, pod okiem którego młody 15-letni Will poznaje arkana sztuki „bycia zwiadowcą”. Tę serię znajdziecie oczywiście w naszym księgozbiorze. Warto wpisać ją na listę „dobrych książek na lepsze czasy” (gdy nasza biblioteka otworzy się ponownie dla czytelników).

 

Rozmyślania na papierze

Eseistyki w naszym księgozbiorze nie brakuje. I to w najlepszym wydaniu – choćby błyskotliwe, przenikliwe i wielowymiarowe teksty i szkice Virginii Woolf. W „Pochyłej wieży. Esejach literackich” (przeł. A. Ambros i E. Życieńska) pisze:
„Jeśli jest prawdą, że są książki pisane po to, żeby uciec od chwili obecnej, jej małości i jej podłości, na pewno jest prawdą, że i czytelnicy znają podobny nastrój. Zaciągnąć zasłony i zamknąć drzwi, stłumić hałasy ulicy, przyćmić blask i migotanie jej świateł – oto czego pragniemy. (…) Chcemy czuć, że teraźniejszość to nie wszystko, że przed nami były ręce, wygładzające skórę, aż zaokrągliły się i stępiły rogi, przewracające skórę, aż te zżółkły i porobiły się na nich ośle uszy. Chcielibyśmy przywołać duchy dawnych czytelników (…)”.

 

Momo – opowieść w duchu slow life

„Momo”. To jedna z tych książek dla dzieci, które obowiązkowo powinni przeczytać dorośli. Baśniowa i fantastyczna opowieść o czasie, o tym, jak szukając sposobów na „oszczędzanie czasu”, tak naprawdę go tracimy. I w codziennej gonitwie i zabieganiu rezygnujemy z przyjaźni, z relacji z innymi ludźmi czy pielęgnowania pasji. Czyli wszystkiego tego, co wprawdzie wymaga czasu, ale daje prawdziwą radość i spełnienie. „Momo” to klasyka literatury dziecięcej, a autorem tej wspaniałej opowieści jest Michael Ende, znany głównie z zekranizowanej powieści „Niekończącej się opowieści”.

„Mapy” Mizielińskich – graficzny majstersztyk

Mizelińscy – w świecie literatury dla dzieci to nazwisko znać trzeba. Trzeba, bo warto. Małżeństwo wspaniałych ilustratorów bawi i uczy. Ich graficzne projekty zapierają dech w piersiach. Książki Mizielińskich to nie tylko ilustracja, to pomysł dopracowany w detalu. Zresztą proszę sprawdzić samemu.
Poniżej „Mapy”, które tak zachwyciły wydawców za granicą, że powstało kilka wersji.

 

Hania Papierek i Bulbes

Oto przed Państwem niezwykła para: Hania Papierek i Bulbes, właściwie Hania i Olaf. Rozpoczynają dopiero swoją szkolną przygodę i jakoś tak się przydarza, że razem jest im bardzo po drodze. Choć całkowicie się od siebie różnią, znajdują w sobie to, co pozwala im zawrzeć przyjacielski pakt. I to pakt nie byle jaki, ale taki na dobre i złe.

„Prawie się nie boję” to pierwszy tom serii książeczek Anny Onichimowskiej o Hani Papierek i Bulbesie. Nie bez znaczenia są tu naprawdę doskonałe ilustracje Oli Woldańskiej-Płocińskiej, ale to co zdecydowanie stawia tę pozycję w czołówce książek, które warto polecić, to jej treść. Sposób w jaki Anna Onimichowska prowadzi czytelnika przez delikatną materię uczuć i emocji sprawia, że dziecko czuje się „włączone” w opowiadaną historię. To opowieść o nim samym, o tym co naprawdę spotyka go w codziennych sytuacjach, nie tylko tych szkolnych. Autorka nie boi się dotykać trudnych problemów, ale mówi o nich na tyle zrozumiale, że mały odbiorca nie czuje się zagubiony w gąszczu wydarzeń i wrażeń głównych bohaterów. A co najważniejsze książki z tej serii do znakomity początek do rozmowy o problemach, o których, my rodzice, często nie mamy pojęcia. To także szansa, dla małego czytelnika, na odszukanie sposobu przezwyciężenia wstydu, strachu, złości. Poznając Hanie i Bulbesa zyskujemy parę ciepłych literackich postaci, które pomogą zrozumieć nie jedną dziecięcą wątpliwość.

 

Nadchodzące wydarzenie

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborumaas

Nadchodzące wydarzenie

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex eaa commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laboruma