O tym, że piegi są bardzo potrzebne mogliście posłuchać wczoraj wraz z myszką Marcysią – jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, polecamy nadrobić.
Dziś zapraszamy do zabawy z …piegami. Jak się okazuje po naszych plastycznych warsztatach – piegi można mieć także całkiem dosłownie – nie tylko na twarzy. I nie ograniczajmy –niech będą we wszystkich kolorach tęczy.
Kartkę składamy na połowę wzdłuż. Rysujemy i wycinamy obrys głowy, potem – oczy oraz usta. Na kartce papieru układamy wycięte elementy – obrys głowy, usta, oczy. Wybieramy kolory farbek. Pędzelek z niewielką ilością farbki, trącamy o kartonik papieru tak, by powstałe kropelki opadały na naszą kartkę. Jeśli proces nakrapiania uznamy za zakończony, usuwamy szablony oczu, ust, ramki. Pisakiem kreślimy obrysy ust, oczu, nosa, twarzy. Można dorysować włosy i co tylko się chce (trzecie oko?:)).
Nie ma literatury dobrej na każdy czas – no, może poza Muminkami. Wspaniała seria Tove Jansson tylko pozornie jest dla dzieci – dorośli też się przy niej ubawią i zadumają. Zwłaszcza, gdy nad Dolinę Muminków zmierza…kometa! To najbardziej mroczna – bo apokaliptyczna – z Muminkowych przygód. Na szczęście kończy się tak, jak oczekujemy – szczęśliwie. Za to po drodze jest wiele zwrotów akcji, wspaniałego humoru i ważkich tematów, nad którymi warto porozmyślać. Na przykład wraz z Włóczykijem:
„Granaty – chlipał Ryjek – Nie zdołałem wziąć ani jednego!
Włóczykij usiadł koło niego i powiedział przyjaźnie:
– Wiem. Wszystko staje się trudne, kiedy się chce posiadać różne rzeczy, nosić je ze sobą i mieć je na własność. A ja tylko patrzę na nie, a odchodząc, staram się zachować ja w pamięci. I w ten sposób unikam noszenia walizek, bo to wcale nie należy do przyjemności”.
Wszystkim czytelnikom życzymy jedynie walizek pełnych wspomnień. A o te można się postarać nawet w czterech ścianach mieszkania. Wspólna rodzinna lektura, z ciepłą herbatą i pod kocem – wtedy żadne komety nie wydają się groźne, nawet „Kometa nad Doliną Muminków”.
Biblioteka bez czytelników jest wyjątkowo pusta i cicha. Słychać tylko…no właśnie, sami posłuchajcie…
Pierwszy odcinek serii filmików dedykowanych w szczególności naszym małym czytelnikom zaczynamy od opowiadania „Piegi” z książki „Piegowate opowiadania” Renaty Piątkowskiej. W roli lektorów nasi bibliotekarze. Do co tygodniowych spotkań zaprasza mała mieszkanka gnieźnieńskiej książnicy – myszka Marcysia.
Miłego odbioru!
„Poszłem, bo jestem oszłem” – no cóż, każdemu zdarzają się błędy językowe. Nawet – jak się okazuje – mistrzom poprawnej polszczyzny. Jednakże polszczyzna to nie tylko tor ortograficznych i gramatycznych przeszkód, lecz przede wszystkim kopalnia fascynujących tematów. Czego dowodem jest rozmowa trzech tuzów: profesora Jerzego Bralczyka, profesora Andrzeja Markowskiego i profesora Jana Miodka – moderowana i spisana przez Jerzego Sosnowskiego. Jej tytuł to „Wszystko zależy od przyimka” (Wyd. Agora 2014)
Na zachętę fragment, który przyda się molom książkowym, czyli rozstrzygnięcie – salomonowe – sporu: TĄ książkę czy TĘ książkę?
„Sosnowski – (…) Czy można mówić „tą książkę”?
Miodek – Jeżeli żona cię pyta, którą ci szklankę podać, a ty jej powiesz – tą, nie widzę w tym żadnego językowego przestępstwa. Atoli, jak mnie zapyta dziennikarka: Kończymy tę czy tą rozmowę? Ja wtedy pytam: „Słuchacze nas jeszcze słyszą? Tak. No to jednak kończymy TĘ rozmowę”.”
A zatem, w domu, w społecznej izolacji – możemy mówić, że czytamy TĄ książkę. Jednakże np. już tutaj, w publicznym miejscu w sieci, zgodnie z normą wzorcową, polecamy Wam TĘ książkę. Konkretnie TĘ, czyli „Wszystko zależy od przyimka”.
I polecamy szczerze, bo to ogromna porcja wiedzy, podana w wyjątkowo lekki sposób, przyprawiona mnóstwem zabawnych językowych i językoznawczych anegdotek. Wpisujcie na listę „na zaś!”.
Czy wiedzieliście, że…Orbitowski i Twardoch są na usługach (pisarskich) detektywa Zarazka?
Jako, że cała „kultura” czmychnęła do Internetu, miłośnikom słowa pisanego donosimy o internetowym i literackim – jakże by inaczej! – wspólnym projekcie Łukasza Orbitowskiego i Szczepana Twardocha.
Obaj pisarze postanowili połączyć siły i talenty i …zawalczyć o dobre samopoczucie czytelników w czasie pandemii. Efektem czego jest spontaniczna, przezabawna i przyjemnie ironiczna „produkcja” – „Na zarazę Zarazek”. To humorystyczna opowieść improwizowana na bieżąco i codziennie. Panowie opisują, na zmianę, dziwne przygody detektywa Zdzisława Zarazka. Nie ustalają niczego z wyprzedzeniem, zaskakują siebie tak samo, jak chcą zaskakiwać czytelników. Bawią się pisaniem, przy okazji bawiąc nas. Odcinków przybywa, akcja powieści się rozwija – wszystko czeka na czytelnika. A miłośnicy talentu Twardocha i Orbitowskiego czekają na każdy kolejny fragment (jak my wszyscy obecnie na lepsze wieści).
Ten zabawny literacki przekładaniec można na bieżąco śledzić na stronie http://nazarazezarazek.pl/
Biblioteka Publiczna Miasta Gniezna, ze względu na obecną sytuację epidemiczną, jest zamknięta dla czytelników do odwołania. Nie oznacza to jednak, że nie ma dla nich żadnych propozycji kulturalnych. Jak niemal wszystkie instytucje kultury, ze swoją ofertą przeniosła się do internetu, wykorzystując zdalne kanały komunikacji: stronę internetową (https://biblioteka.gniezno.pl), media społecznościowe (Facebook) oraz platformę YouTube. To tu – systematycznie i w cyklach – będą pojawiać się propozycje okołoliterackie i inne, związane z Biblioteką. Warto śledzić te kanały, bo materiały będą różnorodne i przeznaczone dla czytelników (oczywiście nie tylko) w każdym wieku i o różnych zainteresowaniach.
„Dobre książki na lepsze czasy” – to codzienne polecenia lektur dla moli książkowych w każdym wieku. Wprawdzie czytelnicy nie mogą wypożyczać teraz książek, ale mogą przecież robić listę „must read”, czyli spis lektur na przyszłość (kiedy już Biblioteka otworzy swoje podwoje).
„Czy wiedzieliście, że…?” – poniedziałek zapowiada się ciekawie …dla ciekawskich. Każdy tydzień będziemy zaczynać od nowinek i ciekawostek z życia okołoliterackiego. Zapraszamy na naszą stronę internetową i profil FB.
„Biblioteczny kącik myszki Marcysi” – Biblioteka bez czytelników myszkujących między regałami jest wyjątkowo…pusta i cicha. Wie o tym pluszowa myszka Marcysia, która mieszka w Bibliotece i bardzo się stęskniła za rozmowami, szperaniem i szuraniem butów. Na szczęście technologia sprzyja gryzoniom i małym czytelnikom – i na bibliotecznym kanale YouTube bibliotekarze będą czytać opowiadania. W każdy wtorek nowy odcinek.
„Od książki do (małej) sztuki” – czyli „zrób to sam”: od książkowej inspiracji do małego dzieła sztuki. To propozycje dla dzieci oraz duetów dzieci-dorośli na wspólne kreatywne zabawy. Krok po kroku zobaczycie, jak z tego, co zalega w szufladach i biurkach wyczarować czarowne „dziełka” sztuki. Tutorialowe filmiki w każdą środę na profilu FB Biblioteki i jej stronie internetowej.
„75 lat Biblioteki Publicznej Miasta Gniezna” – w tym roku Biblioteka obchodzi jubileuszowe urodziny. Z tej okazji proponuje czytelnikom wspólną podróż do bibliotecznej przeszłości. Kartki z bibliotecznego kalendarza pojawiać się będą w każdy czwartek na stronie internetowej i FB.
„Blubry pojedynczo” – nadprogramowy wolny czas niektórzy zamierzają wykorzystać na naukę języka obcego. A gdyby tak – w czasach społecznego dystansu – przypomnieć sobie język bliski sercu, czyli gwarę? W każdy piątek na stronie internetowej Biblioteki oraz FB pojawi się jedno słówko z gwary gnieźnieńskiej ze słowniczka opracowanego przez prof. Włodzimierza Bulikowskiego (z książki „Bądźma ludźmi, tej!”).
Uwaga: Przypominamy, że terminy zwrotu wszystkich wypożyczonych książek przedłużają się automatycznie!
Zdrowia i do bliskiego zobaczenia w zdalnej Bibliotece! Musicie koniecznie poznać myszkę Marcysię!
Zapasy spożywcze zapewne z każdym dniem coraz szczuplejsze, ale najważniejsze żeby nic się nie zmarnowało. Pamiętajcie, że kuchnia z resztek wcale nie musi być niesmaczna. Przeciwnie, najbardziej wykwintne kuchnie świata – w tym francuska – z resztek przyrządzają prawdziwe delicje! Wspomina o tym Susan Herrmann Loomis w książce „W mojej francuskiej kuchni” (Wydawnictwo Literackie). To Brytyjka, która od blisko ćwierćwiecza mieszka we Francji i wciąż pozostaje pod ogromny wrażeniem tego, co dzieje się w kuchniach przeciętnych Francuzów. A dzieje się…magia! W jednym z rozdziałów tej wspaniałej kulinarnej opowieści, Loomis pisze o les restes, czyli resztkach. Francuzi to wyjątkowo gospodarna nacja, a niemarnowanie jedzenia to dla nich źródło wielkiej dumy. Właśnie z resztek kreują dania, które często są jeszcze smakowitsze od pierwotnej potrawy.
„Oszczędna natura Francuzów dała początek całej alternatywnej tradycji kulinarnej w tym cudownym kraju. Oto bowiem w ojczyźnie Woltera pot au feu przerabia się na hachis Parmentier…odsmaża resztki kartofli z boczkiem i wysypuje na omlet…namacza chleb w mleku i puecze lub smaży…rozkłada na kromkach chleba ser, a potem warstwę cebuli i pomidorów, tworząc coś w rodzaju „sfrancuziałej” pizzy…łączy wszystkie grzeszne przyjemności, takie jak masło, ser i wiejska śmietanę z makaronem i wyczarowuje z nich coś tak niebywałego, że masz wrażenie że śnisz. W dodatku te wszystkie cuda powstają z resztek z posiłków tez przecież przyrządzonych z namysłem i trosk. Co za miejsce, co za kultura”.
Takich opisów kultury kulinarnej Francji oraz przepisów na dania – jest ich 85 – znajdziemy w książce wiele. Wertowanie książek kulinarnych to chyba całkiem dobry sposób na odprężenie się w tym trudnym czasie. Tę i inne smakowite kulinarne pozycje znajdziecie w naszym księgozbiorze. Warto zapisać ten tytuł na przyszłość!
A w lepszych czasach – gdy Biblioteka będzie znów otwarta dla czytelników – zapraszamy także do naszego klubu czytelniczego „Apetyt na książkę”. Klubowicze udowadniają, że czytanie i gotowanie najlepiej smakują w parze, jak chleb i masło!
Czasami słychać narzekania, że młode pokolenie – tubylcy internetu – nie czytają książek. Nie do końca to prawda. Młody człowiek z książką w ręku – i to często papierową! – to wcale nie taki rzadki widok. Może po prostu czytają nie to, co by chcieli ich rodzice czy poloniści. Zamiast lektur i klasyki, chętniej wybierają…fantasy. To jest gatunek, który pochłaniają seriami. Taka literatura – na poły magiczna i baśniowa oraz pełna przygód, cieszy się od lat największą popularnością wśród młodzieży. Wszystko oczywiście zaczęło się od Harrego Pottera, ale dobra passa tego gatunku trwa.
A jedną z poczytniejszych obecnie serii są „Zwiadowcy” John Flanagana. To opowieść o przygodzie, wyborze swojej drogi życiowej – czasami wbrew marzeniom, ale zgodnie z talentami – i pięknej przyjaźni. A kim są zwiadowcy?
„Pomyślał o długich dniach spędzonych w lesie z Haltem. O satysfakcji, jaka odczuł, kiedy jego strzały zaczęły trafiać do celu, najpierw pojedyncze, a potem wszystkie – gdy ich groty wbijały się dokładnie tam, gdzie zamierzył. Wspominał godziny, spędzone na nauce tropienia zwierząt i ludzi. Noce ukrywania się. Pomyślał o Wyrwiju, o odwadze i oddaniu małego konika. I przypomniał sobie, jaką dumą napawały go proste słowa pochwały z ust Halta. „Nieźle”. Nic więcej. Lub choćby skinienie głową, gdy dobrze spełnił zadanie. Nagle wiedział już, co ma czynić. Uniósł głowę, patrząc w oczy, i oznajmił stanowczym tonem:
– Jestem zwiadowcą, panie” („Zwiadowcy. Księga 1. Ruiny Gorlanu”, Wyd. Jaguar)
Halt to mistrz, pod okiem którego młody 15-letni Will poznaje arkana sztuki „bycia zwiadowcą”. Tę serię znajdziecie oczywiście w naszym księgozbiorze. Warto wpisać ją na listę „dobrych książek na lepsze czasy” (gdy nasza biblioteka otworzy się ponownie dla czytelników).
O obecnej sytuacji na pewno powstanie niejeden reportaż – tymczasem czytajmy te, które już są. I które są: ważne, interesujące i świetnie napisane. Tak jak „Posełki. Osiem pierwszych kobiet” Olgi Wiechnik, wydane w ramach serii reporterskiej Wydawnictwa Poznańskiego. To barwna historyczna relacja o pierwszych polskich posłankach w parlamencie – było ich osiem, czyli stanowiły niecałe 2 procent (w Sejmie Ustawodawczym było 442 „panów” posłów).
„Niedziela 10 lutego 1919 roku to dla wszystkich wielki dzień. Sytuacja przerasta nawet Naczelnika.
– Panowie posłowie! – zaczyna. Robi to z przyzwyczajenia czy woli ich nie widzieć? (…).
Problem ma też prasa: „posełki”, „posełkinie”, „posłowie kobiecy”, może „poślice”? Nie jest łatwo nazwać kogoś, kto jeszcze przed chwilą nie istniał.”
Olga Wiechnik z reporterskim nerwem oddaje tamtą przełomową atmosferę – ważącą na losach polskich kobiet, choć dziś – niestety – zapomnianą. Mimo różnych poglądów, posełki wspólnie walczyły o zniesienie obowiązującego wówczas nadal Kodeksu Napoleona, z jego zapisami ograniczającymi prawa kobiet.
Na bibliotecznych półkach znajdziecie wiele podobnych wartościowych reportaży. Pamiętajcie o tym dziale, gdy już drzwi Biblioteki zostaną otwarte dla czytelników.
Dziś zapraszamy na lekcję języka angielskiego i …polskiej poezji. Czy znacie Kota Prota? A może znacie go w innej wersji – jako „The cat in the hat”? To ten sam kot w czerwono-białym kapeluszu. Dodajmy, że za oceanem to kot wyjątkowo popularny, by nie rzec – kultowy. Tak jak jego autor – Dr. Seuss to mistrz amerykańskiej literatury dziecięcej i językowych łamańców.
W naszych placówkach znajdziecie wiele pozycji Dr. Seussa, które na język polski brawurowo przełożył wybitny poeta Stanisław Barańczak. Wyjątkową gratką tych wydawnictw (Media Rodzina) jest dodany do książki oryginalny tekst wraz z płytą do nauki wymowy.
A tu mała zachęta: początek oryginału i tłumaczenie Barańczaka.
The sun did not shine.
It was to wet to play.
So we sat in the house
All that cold, cold, wet day.
+++
Dzień od rana był szary,
Zimny, mokry, ponury.
Słońce ani na chwilę
Nie wyjrzało zza chmury.
Więc siedzieliśmy w domu
Cały dzień, ja i Hania
I nudziły nas strasznie
Cztery ściany mieszkania.
Trochę nudy nie zaszkodzi, zawsze można potrenować języki obce. A z Kotem Protem, w roli native speakera, to sama przyjemność. See you soon!
Strona ta wykorzystuje pliki cookies w celu realizacji swoich usług i funkcji zgodnie z polityką plików cookies. Możesz samodzielnie dostosować warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.Rozumiem
Polityka plików cookies
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.