Był sobie raz troll Maciupek

Tove Jansson jest nie tylko „mamą Muminków”, ale też autorką pięknej opowieści o samotności i przyjaźni, która dodaje odwagi – pod tytułem „Kto pocieszy Maciupka?”. To niedługa, zachwycająco zilustrowana opowieść o samotnym, przestraszonym trollu Maciupku:

„Był sobie raz troll Maciupek – nieśmiały, płochliwy malec.
Żył w swoim domu, niestety sam najzupełniej, jak palec.
Ogromnie bał się ciemności, starannie zamykał więc drzwi,
Zapalał wszyściutkie lampy i w łóżku skulony wciąż tkwił.”

Maciupek boi się wszystkiego – nie tylko nocnego wycia okropnej Buki. Mając dość swojego strachu, pakuje walizkę i wyrusza w drogę. Nieśmiałość i nieodłączne obawy nie pozwalają mu zdobyć w drodze nowych przyjaciół. Do czasu. Spotyka bowiem Drobinkę, która jeszcze bardziej niż on potrzebuje ratunku. I wtedy nie straszna mu nawet wielka jak góra Buka.

„I wszystkie światła przygasły, zbladł nawet księżyc na niebie.
– Proste to raczej nie będzie – jęknął Maciupek do siebie. Zatańczył wojenny taniec i nagle, tuż od sam koniec, skoczył i żeby zatopił mocno w jej zimnym ogonie.
Buka się wściekła okropnie, uciekła do lasu w szale.
I wtedy Maciupek ujrzał….Drobinkę drżącą na skale.
Łatwo jest spłoszyć Drobinkę, sprawić, że drży i się boi,
Lecz można ją równie łatwo pocieszyć i uspokoić”.

Maciupek uratował Drobinkę, a także samego siebie – przed samotnością. W 2013 roku wydawnictwo EneDueRabe wydało Maciupka w znakomitym wierszowanym przekładzie Ewy Kozyry-Pawlak. Tekst został przez nią wykaligrafowany. Na kartach książki spotkacie wiele postaci znanych z muminkowego uniwersum: Paszczaki, Homki, Filifionkę, Too Tiki czy Włóczykija. Jeżeli jeszcze nie zaprzyjaźniliście się z Maciupkiem, koniecznie zapiszcie ten tytuł jako dobrą lekturę na lepsze czasy (gdy Biblioteka będzie znów otwarta dla czytelników).

 

Dolina Muminków w starciu z kometą

Nie ma literatury dobrej na każdy czas – no, może poza Muminkami. Wspaniała seria Tove Jansson tylko pozornie jest dla dzieci – dorośli też się przy niej ubawią i zadumają. Zwłaszcza, gdy nad Dolinę Muminków zmierza…kometa! To najbardziej mroczna – bo apokaliptyczna – z Muminkowych przygód. Na szczęście kończy się tak, jak oczekujemy – szczęśliwie. Za to po drodze jest wiele zwrotów akcji, wspaniałego humoru i ważkich tematów, nad którymi warto porozmyślać. Na przykład wraz z Włóczykijem:

„Granaty – chlipał Ryjek – Nie zdołałem wziąć ani jednego!
Włóczykij usiadł koło niego i powiedział przyjaźnie:
– Wiem. Wszystko staje się trudne, kiedy się chce posiadać różne rzeczy, nosić je ze sobą i mieć je na własność. A ja tylko patrzę na nie, a odchodząc, staram się zachować ja w pamięci. I w ten sposób unikam noszenia walizek, bo to wcale nie należy do przyjemności”.

Wszystkim czytelnikom życzymy jedynie walizek pełnych wspomnień. A o te można się postarać nawet w czterech ścianach mieszkania. Wspólna rodzinna lektura, z ciepłą herbatą i pod kocem – wtedy żadne komety nie wydają się groźne, nawet „Kometa nad Doliną Muminków”.