Nowy cykl „Mistrzowskie kreski: rzecz o ilustracji” – Jan Marcin Szancer

Dziś otwieramy nowy cykl, który – mamy nadzieję – ubarwi (i to dosłownie!) Państwu pobyt w domu. Seria „Mistrzowskie kreski: rzecz o ilustracji” niech będzie powrotem do miłych wspomnień z czasów kiedy książka była, przede wszystkim, czymś do oglądania. Czysta przyjemność płynąca z kontemplowania sztuki rysunku.

Zaczniemy, po królewsku, od niekwestionowanego mistrza naszego polskiego imaginarium – Jana Marcina Szancera. W zbiorowej wyobraźni nie ma innego „Pana Kleksa” niż ten spod jego ołówka/pędzla. Także obrazy z „Baśni” J. Ch. Andersena czy „Pinokia” to trwale zapisane w pamięci obrazy wykreowane jego talentem i wyobraźnią. Szancer, pomimo wielu aktywności zawodowych, zapamiętany został właśnie dzięki swojej pracy ilustratora. Jest autorem ilustracji do prawie 260 tytułów dla dzieci. Jak podkreślają znawcy, sztukę Szancera kochamy przede wszystkim za bezpieczny, poukładany i łagodny świat, jaki przedstawiają jego rysunki. Jego postacie tchną lekkością – niemal unoszą się w powietrzu. Subtelną kreską podbił na stałe małe czytelnicze serca.

 

 

Zdjęcia pochodzą ze strony: http://www.book.hipopotamstudio.pl/

Czy wiedzieliście, że… Joanna Jax

Każdy z nas wyposażony jest w instrument, który pozwala – mimo pozostawania w miejscu – przemieszczać się w przestrzeni…i w czasie? O tym – specjalnie dla gnieźnieńskich czytelników – mówi pisarka Joanna Jax.
Jej powieści obyczajowe – doceniane przez krytyków i czytelników – są najczęściej wyprawami w historię. Joanna Jax debiutowała w 2014 roku „Dziedzictwem von Becków”. Dobrze przyjęte zostały też kolejne książki: „Długa droga do domu” (2015) i „Piętno von Becków” (2016) i następne.
Głosami czytelników Joanna Jax została finalistką Festiwalu Pióro i Pazur na najbardziej wzruszającą powieść roku 2014. Laureatka Wawrzynu – Literackiej Nagrody Warmii i Mazur za rok 2016 (nagroda czytelników), dwukrotnie nominowana do Książki Roku 2017 i 2018 portalu Lubimy Czytać w kategorii „książka historyczna”. 6 marca 2020 roku ukazała się najnowsza książka Joanny Jax „Krzyk zagubionych serc. Prawda zapisana w popiołach”.

Joanna Jax pozdrawia czytelników z Gniezna

Czy wiedzieliście, że… każdy z nas wyposażony jest w instrument, który pozwala – mimo pozostawania w miejscu – przemieszczać się w przestrzeni…i w czasie? O tym – specjalnie dla gnieźnieńskich czytelników – mówi pisarka Joanna Jax.Jej powieści obyczajowe – doceniane przez krytyków i czytelników – są najczęściej wyprawami w historię. Joanna Jax debiutowała w 2014 roku „Dziedzictwem von Becków”. Dobrze przyjęte zostały też kolejne książki: „Długa droga do domu” (2015) i „Piętno von Becków” (2016) i następne.Głosami czytelników Joanna Jax została finalistką Festiwalu Pióro i Pazur na najbardziej wzruszającą powieść roku 2014. Laureatka Wawrzynu – Literackiej Nagrody Warmii i Mazur za rok 2016 (nagroda czytelników), dwukrotnie nominowana do Książki Roku 2017 i 2018 portalu Lubimy Czytać w kategorii „książka historyczna”. 6 marca 2020 roku ukazała się najnowsza książka Joanny Jax „Krzyk zagubionych serc. Prawda zapisana w popiołach”.

Opublikowany przez Biblioteka Publiczna Miasta Gniezna Poniedziałek, 6 kwietnia 2020

 

 

Jeśli macie ochotę poznać inne ciekawostki z kręgów literatury, zachęcamy odwiedzić nasze pozostałe wpisy:

Czy widzieliście, że…

Czy wiedzieliście, że…?

 

 

Blubry: „Zrobić łóżko”

Dziś w blubrach pojedynczo – dwa słowa, które osobno brzmią „po polsku”, ale już w duecie – gwarowo. W Gnieźnie (i w prawie całej Wielkopolsce), co wieczór tysiące mieszkańców robi łóżka. Nie oznacza to wcale, że jesteśmy miastem stolarzy pracujących na drugą zmianę. Po prostu zamiast łóżka słać, my je …robimy. To oczywiście wpływ języka niemieckiego na dialekt wielkopolski (ścielić łóżko po niemiecku to das Bett (łóżko) machen (robić).
Wpływ języka niemieckiego na naszą gwarę wcale nie jest tak duży, jak się potocznie uważa – około 30% słów gwarowych to germanizmy. Jednakże, oprócz słów zapożyczonych od zachodniego sąsiada, mamy też kalki frazeologiczne, takie jak właśnie „zrobić łóżko”. W tych kalkach słowa są polskie lub mieszane, ale już struktura frazeologizmu jest niemiecka.
Dlatego w Gnieźnie „jak sobie zrobisz łóżko, tak się wyśpisz”, nie?

 

 

Inne gwarowe „słówka” z cyklu „Blubry pojedynczo: słownik codziennego użytku” znajdziesz w poprzednich wpisach:

Blubry: EKA

43 wyprawy w polską naturę!

W Międzynarodowym Dniu Książki dla Dzieci proponujemy coś do poczytania …wspólnie z dziećmi. Coś, co – w myśl sprawdzonej zasady – bawiąc uczy, ucząc bawi. „Z tatą w przyrodę” (MULTICO Oficyna Wydawnicza) to rodzinne wycieczki palcem po mapie, a właściwie po książce. Autor Wojciech Mikołuszko – znany dziennikarz i popularyzator przyrody – w duecie z fantastycznym ilustratorem Tomaszem Samojlikiem, proponuje nam 43 wyprawy w polską naturę. Jak pisze we wstępie, „większość polskich dzieci zna takie zwierzęta jak lew, słoń czy żyrafę, lecz nie znają naszych rodzimych polskich zwierząt. Uważają, że są nudne. Nie wiedzą, jak bardzo się mylą”. Poza dwoma wyjątkami, wszystkie opisane wycieczki odbyły się w Polsce: do lasu, parku czy na bałtyckie wybrzeże. Każda wycieczka ma jeden przewodni temat, zwykle sprowokowany przez ciekawość dzieci lub uważną obserwację okolicy. I tak, Kacper i Ida wraz z tatą rozmawiają o ptasiej inteligencji, kolorach jesiennych liści, zwierzętach myszkujących w ludzkich śmietnikach czy obrączkowaniu ptaków. Warto uważnie rozglądać się wokół siebie, patrzeć pod nogi czy zadzierać głowę, bo wtedy można zobaczyć – choćby – klucz gęsi:
„ Gęsi, gęsi! (…)Tato, tam – Kacper podniósł rękę. Spojrzałem wprost nad głowę. Było ich kilkadziesiąt. Ustawione w kształcie litery V – zwany kluczem – gęgały jak najęte, zawzięcie machając skrzydłami (…)/ Wraz z dziećmi i tatą Felka mogliśmy za to podziwiać ich ustawienie w kluczu. Naukowcy od dawna przeczuwali, że ptaki lecą tak, by zmniejszyć wysiłek. Najciężej ma ptak, który macha skrzydłami na samym przodzie. (…) Dlatego, gdy lider się zmęczy, jego miejsce zajmuje inna gęś. (…) Lecąc w kluczu zużywają o ponad jedną dziesiątą mniej siły niż przy samodzielnym poruszaniu się. Spokojniej biją też ich serca. (…) Frunąc razem, lepiej się tez ze sobą porozumiewają, koordynują swoje ruchy, przekazują sobie informacje o kierunku i prędkości lotu”.
Gorąco polecamy te przyrodnicze wyprawy, nie tylko ze względu na ich edukacyjny walor (co w obecnym momencie na pewno jest przydatne), ale także kolorowe i zabawne ilustracje Tomasza Samolijka. To rysownik wielu kapitalnych komiksów przyrodniczych dla dzieci. Wiele jego książek – choćby o żubrze Pompiku – znajdziecie w naszym księgozbiorze! Polecamy – zanotujcie na przyszłość!

 

 

Biblioteczny kącik jubileuszowy – Oddział Dziecięcy

Dzisiejsze zdjęcie z historycznych zbiorów Biblioteki zabiera nas do roku 1953. Ta data to początek rozrastania się instytucji, pierwszy krok w kierunku budowy jej wieloelementowej struktury. Od tego momentu wszystkie małe, miejskie zuchy mogły wybrać się do miejsca skrojonego na ich czytelnicze apetyty. Mowa o Oddziale Dziecięcym, nieco później przemianowanym na Miejską Bibliotekę Dziecięcą. Pierwsi dziecięcy czytelnicy swoje kroki kierowali na ul. Chrobrego 14. Na skromnych 63 m² zgromadzono, wydzieloną ze zbiorów Centrali, literaturę dziecięcą i młodzieżową. Od 1968 roku, po remoncie pomieszczeń przy ul. Mieszka I 15 (wcześniejsza Centrala), to tutaj właśnie swój nowy dom znalazł miejski księgozbiór dla dzieci i młodzieży. I – jak zresztą Państwu wiadomo – „mieszka” tu do dziś!

 

 

Zapraszamy do innych wpisów przypominających rozliczne momenty z historii Biblioteki:

Biblioteczny kącik jubileuszowy – Czytelnia Miejska

Poemat miłosny składający się z jednego słowa?

Czy chcielibyście nauczyć się błyskawicznie miłosnego poematu, który możecie recytować z pamięci ukochanej osobie? Oto nasza propozycja:

„Kochanek pisze poemat,
Składający się z jednego słowa”

Ty!

Ten utwór, w którym tytuł jest dłuższy niż strofa jest autorstwa znanego angielskiego humorysty Gavina Ewarta. Ten i 299 innych miłosnych wierszy znajdziecie w antologii „Miłość jest wszystkim, co istnieje”. Wybór i przekład, a także kompozycja zbioru – Stanisław Barańczak (Wydawnictwo a5). To utwory angielskie i amerykańskie, z siedmiu wieków, począwszy od czternastowiecznego poety Geoffrey’a Chaucera po Roberta Lowella czy Johna Lennona.
Barańczak ułożył antologię nie według chronologii, a miłosnych kategorii, którym nadał nieco ckliwe, acz wymowne nazwy: desperackie definicje; mgliste miraże; zachłanne zachwyty; śpiewne ślubowania; namiętne namowy, łykane łzy czy fatalne finały (wyróżnił jeszcze kilka innych „etapów” i odcieni miłości). Tytuł zbioru to wers z krótkiego wiersza Emily Dickinson, pod tym samym tytułem.

Emily Dickinson

„Miłość jest wszystkim, co istnieje”

Miłość jest wszystkim, co istnieje –
To wszystko, co o niej wiemy;
Wystarczy – ciężar wozu musi
Stosowny być do kolein.

Jest patronka amerykańskiej poezji, jest i Walt Whitman.

„Czasami, przy kimś, kogo kocham”

Czasami, przy kimś, kogo kocham, narasta we mnie
Furia obaw, że dyszę miłością nieodwzajemnioną,
Ale dziś myślę, że nie ma nieodwzajemnionej miłości, odpłata
Jest tak czy inaczej pewna,
(Kochałem raz kogoś żarliwie i miłość moja nie spotkała
Się z wzajemnością,
A jednak przez to właśnie napisałem te pieśni).

A zatem – dopisujcie ten zbiór do listy naszych propozycji do czytania w lepszych czasach (oby wcześniej niż w Walentynki 2021).

 

Robot do wszystkiego

Roboty mają moc. Potrafią na przykład sprawić, że nasze marzenia nagle stają się rzeczywiste. Ten dzisiejszy ma moc budzenia pokładów kreatywności. To bardzo rodzinny towarzysz. Potrafi sprawić, że razem jest naprawdę najlepiej!

Zatem nożyczki w dłoń i do dzieła! A owo dzieło zrobić będzie naprawdę prosto. Bowiem w tym wypadku, przede wszystkim – liczy się pomysł!

Potrzebne będą:
– kartki białego papieru,
– klej,
– nożyczki,
– gazetki reklamowe,
– pisaki, kredki, flamastry – według uznania.

Wycinamy z gazetek reklamowych sprzęty AGD, RTV, sprzęty ogrodnicze, meble – wszystko co mogłoby posłużyć za element konstrukcyjny naszego robota. Układamy na białej kartce koncepcję urządzenia. Naklejamy. Dorysowujemy wybrane elementy pisakami. Gotowe! Można zrobić kilka urządzeń na różne okazje. Dobrej zabawy!

Przy okazji prac nad automatem polecamy literaturę z robotycznymi bohaterami w tle. Jest tego całe mnóstwo od „Bajek robotów”, przez „Dorotkę w krainie Oz”. Nas zainspirowało jedno z opowiadań książki „Nowe przygody skarpetek” Justyny Bednarek.

 

 

Jeśli macie ochotę na inne kreatywne zadania zapraszamy do naszych pozostałych działań realizowanych w cyklu „Od książki do (małej) sztuki”:

Piegowate portrety

Pierwsza książka reporterska Mariusza Szczygła

Dziś wtorek, a my polecamy „Niedzielę, która zdarzyła się w środę”, czyli pierwszą książkę reporterską Mariusza Szczygła. To teksty z czasów, gdy ten nagradzany autor nie prowadził jeszcze popularnego talk-show i wciąż był przed swoim pierwszym wyjazdem do Czech. Jak sam pisał: „to reportaże o przeciętności, bo sam pochodzę z przeciętnego miasteczka”. Przede wszystkim jednak to reportaże z nieprzeciętnego momentu w dziejach Polski – ba, historycznego – z czasu transformacji. Pierwsze wydanie „Niedzieli…” ukazało się w 1996 roku i właśnie okresu przełomu dotyczą teksty. Jak bardzo zmieniła się Polska i my, widać nawet w tak błahej sprawie, jak …bieganie. W reportażu z 1993 roku „Polska w ogłoszeniach”, Kazimierz M., bezrobotny stolarz, szuka sponsora, który opłaciłby mu start w biegu maratońskim. Szczygłowi opowiada, na co naraża się, sięgając po dres:
„Są takie dni, kiedy ubieram się w dres i wychodzę, to niektórzy sąsiedzi po prostu śmieją się ze mnie i mówią – znowu ty idziesz biegać, po co, co ty z tego masz, lepiej byś zajął się robotą, ale jaką robotą? O co im chodzi, czy są zazdrośni, że nie mogą też iść pobiegać, nikt nikomu nie zabrania. Czasami zastanawiam się, co w tym jest złego, że ja biegam, dlaczego się śmieją. Mam takiego sąsiada, co prawie codziennie przychodzi do domu pijany, ma żonę i dzieci, ale nikt się z niego nie śmieje, czy to znaczy, że on robi dobrze, czy ja mam również przychodzić do domu pijany
Dziś cała Polska zakłada dres i biega. Wiele się zmieniło przez te trzy dekady, nie tylko styl życia czy spędzania wolnego czasu. W naszym bibliotecznym księgozbiorze jest wydanie „Niedzieli…” z 2011 roku, w którym tekstom towarzyszą wspaniałe i oddające ducha czasów zdjęcia Witolda Krassowskiego. To jak pocztówki wysłane z nie tak dalekiej – a jednak odległej – przeszłości.

 

Dopiero co się poznaliśmy

A już musimy – na jakiś czas – się pożegnać. Jak się domyślacie, Biblioteczny Kącik Myszki Marcysi jest też… planem filmowym, a taki wymaga pracy zespołowej. A praca w zespole to – wiadomo – przebywanie w grupie. Czyli coś, czego teraz – ze względów bezpieczeństwa – musimy unikać. Dlatego Marcysia chwilowo pomyszkuje sama między regałami i poczyta sobie (bo musicie wiedzieć, ze zna alfabet i czyta całkiem płynnie). I spotkamy się, jak już spotkania w grupach będą nam tylko wychodziły na zdrowie! Nie zapominajcie o myszce Marcysi, o bibliotece i …o czytaniu!
A we wtorki od przyszłego tygodnia, w miejsce Marcysi, pojawi się nowy cykl. Czekajcie, bo warto!
A naszej „marcysiowej” ekipie filmowej – czyli Paweł Bartkowiak i Kamila Arya Kasprzak bardzo dziękujemy! Spotkamy się (po drugiej stronie kamery) w zdrowszych czasach!

 

Fantastyczny Pan Lis

Kto czytał, ten wie – o wszystkich książkach Roalda Dahla śmiało można mówić, że są fantastyczne! A jedna z nich ma do tego oficjalny tytuł – bo już w tytule ma fantastycznego bohatera – Pana Lisa. „Fantastyczny Pan Lis”, bo o tej książce mowa, okazuje się wyjątkowo na czasie, opowiada bowiem o swego rodzaju kwarantannie. Otóż Pan Lis wraz ze swoją lisią rodziną oraz innymi zwierzętami muszą ukrywać się przed trójką głupich, ale uzbrojonych w strzelby farmerów. Ta najpierw wymuszona „kwarantanna” w podziemnych norach, z czasem staje się rozwiązaniem idealnym:
„Tak jest – zgodził się z nim pan Lis . – Ale, powiedzcie, kto w ogóle chce stąd wychodzić? Wszyscy żyjemy w norach. Nie cierpimy świata na górze. On wprost roi się od nieprzyjaciół. Wychodzimy na zewnątrz tylko po to, żeby zdobyć jedzenie dla naszych rodzin. Teraz jednak, moi kochani, sytuacja się zmieniła. Mamy bezpieczny tunel, który prowadzi do trzech najlepszych spiżarni świata. (…) Stworzymy tu małą podziemną wioskę, z drogami i budynkami po obu stronach ulic. Borsuki, krety, króliki, łasice i lisy będą mieszkać we własnych domach. Ja codziennie będę przynosił jedzenie dla nas wszystkich. I dzień w dzień będziemy sobie urządzać królewskie uczty”.
Zwierzęta triumfują, a podziemny żywot okazuje się więcej niż znośny. Książkę polecamy – wpiszcie na listę „do przeczytania”. Polecamy również jej fantastyczną ekranizację (reż. Wesa Andersona)! W tym przypadku trudno ocenić, co lepsze – literacki pierwowzór czy film.