Mały pokój z książkami – prawdziwa moc książek

Dziś najmilsze nam święto – Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich. Święto, które można świętować codziennie – lekturą!
Z tej okazji zaglądamy do „Małego pokoju z książkami” – bo czyż jest lepsze miejsce na świętowanie niż biblioteczka? Autorka tych baśniowych opowiadań – Eleanor Farjeon – tak wspomina swój pokój z książkami, gdzie spędziła najszczęśliwsze chwile dzieciństwa:
„W tym pokoju nauczyłam się czytać wszystko, każdą książkę. Nos miałam zapchany kurzem, oczy mnie piekły, siedziałam skurczona na podłodze albo opierałam się o skrzynię. Było mi niewygodnie, ale nie czułam tego: moje myśli odbiegały tak daleko! I dopiero gdy skończyłam moją wędrówkę po szerokich dziedzinach, gdzie marzenia wydawały mi się prawdziwsze od rzeczywistości, gdy opuszczałam żagle i po odkrywczej wyprawie przybijałam do nieznanych brzegów, gdzie rzeczywistość przewyższała marzenia – dopiero wtedy czułam, jak bardzo było mi niewygodnie i jak duszno w pyle i kurzu Małego Pokoju. Ale jeśli częste dziecinne katary zawdzięczamy kurzowi z Małego Pokoju z Książkami – nie mam o to żalu. (…) Ten pokój nie byłby sobą, gdyby w nim nie było kurzu i pyłu. Złotego pyłu gwiazd, pyłu kwiatów i paproci (…)”.
Pył wyobraźni wypełnia wszystkie małe pokoje z książkami, i te większe też (naszą bibliotekę!). Ten pył to prawdziwa moc książek!
„Mały pokój z książkami” E. Farjeon, Wydawnictwo Dwie Siostry 2018; przekład Hanna Januszewska, Ewa Rajewska, il. Edward Ardizzone.

 

Basia i…zabawa

Basia i…zabawa i nauka w jednym! Tak można rozwinąć nazwę serii o ciekawskiej, pasiastej Basi, właścicielce Miśka Zdziśka i wielkiej fance żelków. Książki Zofii Staneckiej to doskonała zabawa dla dzieci i wielka pomoc dla rodziców. W kolejnych częściach (a jest ich już ponad 30!) Basia ma liczne przygody, które wiele ją uczą… o świecie, o emocjach, o relacjach z innymi ludźmi. Basia i…podróż, telefon, słodycze czy biblioteka. Każda kolorowa część to inny temat i podpowiedź dla rodziców, jak rozmawiać z dziećmi na ważne lub pozornie tylko błahe tematy.
„Basie” to nie tylko tekst Staneckiej, ale też fantastyczne ilustracje Marianny Oklejak. Trudno sobie wyobrazić Basię inną niż ta, która wyszła spod „pędzla” ilustratorki. Dodatkowym smaczkiem ilustratorskim są kody kresowe na tylnej okładce – każdy jest elementem rysunku związanego z tematem książki.
Całkiem niedawno ukazała się część dotycząca Międzynarodowego Dnia Ziemi – „Basia i śmieci”. Po przedszkolnych zajęciach do Basi dociera, że ludzie nie traktują przyrody – zwłaszcza wielorybów! – z należytą troską. Przeciwnie – zupełnie jej nie szanują: śmiecą, używają mnóstwa plastiku, marnują żywność, zanieczyszczają powietrze. I tak Basia z całą rodziną – po „przegadaniu” tematu – stawia pierwsze kroki ku bardziej ekologicznemu życiu. Sadzą drzewka, szyją własne wielorazowe torby i segregują stare gazety. Bo ratować planetę musi każdy z nas – na swoją skalę.
Polecamy tę ekologiczną lekcję w wykonaniu Basi i jej rodziny – bo przemawia do wyobraźni skuteczniej niż jakiekolwiek edukacyjne pogadanki.

 

Mistrzowskie kreski: rzecz o ilustracji – Aleksandra i Daniel Mizielińscy

W dzisiejszym ilustracyjnym kąciku niezwykła para współcześnie tworzących grafików – Aleksandra i Daniel Mizielińscy. To wyjątkowo utalentowany duet artystyczny tworzący nietuzinkowe dzieła sztuki ze sporym sukcesem na całym świecie. Są twórcami szerokiego zasięgu: projektują strony internetowe, gry, czcionki, są autorami okładek książek i ich opracowań graficznych. Z ich studia dizajnerskiego Hipopotam Studio, którego dyrektorami artystycznymi są do dziś, pochodzi portal „Pica Pic”, który za pośrednictwem zdigitalizowanych gier ręcznych pozwala na powrót do czasów PRL-owskich gier na małych konsolach.
Jednak największe osiągnięcia na koncie Mizielińskich to książki, których są autorami – od a do z; od konceptu do ostatniej kreski. Wszystkie doskonale przemyślane i zaprojektowane. Każda to małe dzieło sztuki. Dowodzą zamiłowania autorów do koloru, szczegółu i zabawy formą. Są nie tylko znakomite od strony wizualnej, ale niezwykle pomysłowe w łączeniu zabawy z edukacją.
To jeden z powodów ich ogromnego sukcesu – bo książki Mizielińskich można znaleźć w księgarniach na całym świecie. Przede wszystkim bestsellerowe „Mapy” – wielkoformatowa (jak na książkę) publikacja zawierająca 51 dużych map, które za pomocą ilustracji prowadzą przez 42 kraje na sześciu kontynentach. „Mapy” wydano, w odpowiedzi na zapotrzebowanie zagranicznego rynku wydawniczego, aż w 3 różnych edycjach. Nie tylko mali i więksi czytelnicy doceniają prace polskiego duetu ilustratorów. Mizielińscy to także laureaci licznych nagród i wyróżnień, w tym prestiżowego międzynarodowego Bologna Ragazzi Award 2010 za książkę „Co z Ciebie wyrośnie?” oraz francuskiej nagrody Prix Sorcières 2013 i włoskiej Premio Andersen 2013 właśnie za wspomniane „Mapy”.

 

Był sobie raz troll Maciupek

Tove Jansson jest nie tylko „mamą Muminków”, ale też autorką pięknej opowieści o samotności i przyjaźni, która dodaje odwagi – pod tytułem „Kto pocieszy Maciupka?”. To niedługa, zachwycająco zilustrowana opowieść o samotnym, przestraszonym trollu Maciupku:

„Był sobie raz troll Maciupek – nieśmiały, płochliwy malec.
Żył w swoim domu, niestety sam najzupełniej, jak palec.
Ogromnie bał się ciemności, starannie zamykał więc drzwi,
Zapalał wszyściutkie lampy i w łóżku skulony wciąż tkwił.”

Maciupek boi się wszystkiego – nie tylko nocnego wycia okropnej Buki. Mając dość swojego strachu, pakuje walizkę i wyrusza w drogę. Nieśmiałość i nieodłączne obawy nie pozwalają mu zdobyć w drodze nowych przyjaciół. Do czasu. Spotyka bowiem Drobinkę, która jeszcze bardziej niż on potrzebuje ratunku. I wtedy nie straszna mu nawet wielka jak góra Buka.

„I wszystkie światła przygasły, zbladł nawet księżyc na niebie.
– Proste to raczej nie będzie – jęknął Maciupek do siebie. Zatańczył wojenny taniec i nagle, tuż od sam koniec, skoczył i żeby zatopił mocno w jej zimnym ogonie.
Buka się wściekła okropnie, uciekła do lasu w szale.
I wtedy Maciupek ujrzał….Drobinkę drżącą na skale.
Łatwo jest spłoszyć Drobinkę, sprawić, że drży i się boi,
Lecz można ją równie łatwo pocieszyć i uspokoić”.

Maciupek uratował Drobinkę, a także samego siebie – przed samotnością. W 2013 roku wydawnictwo EneDueRabe wydało Maciupka w znakomitym wierszowanym przekładzie Ewy Kozyry-Pawlak. Tekst został przez nią wykaligrafowany. Na kartach książki spotkacie wiele postaci znanych z muminkowego uniwersum: Paszczaki, Homki, Filifionkę, Too Tiki czy Włóczykija. Jeżeli jeszcze nie zaprzyjaźniliście się z Maciupkiem, koniecznie zapiszcie ten tytuł jako dobrą lekturę na lepsze czasy (gdy Biblioteka będzie znów otwarta dla czytelników).

 

Mistrzowskie kreski: rzecz o ilustracji – Janina Krzemińska

W naszym wtorkowym cyklu poświęconym ilustracji, przypominamy nazwisko Janiny Krzemińskiej – zbyt mało rozpoznawalne. I chodzi tylko o nazwisko, bo już same ilustracje ilustratorki wielu czytelników – zwłaszcza starszych – doskonale kojarzy z książek czytanych w dzieciństwie.
Janina Krzemińska to jedna z najważniejszych postaci w powojennym świecie literatury dla dzieci. Jej ilustratorskie dzieła wypełniły karty najważniejszy książek autorów lat 50-tych i 60-tych: Czesława Janczarskiego, Marii Kownackiej, Lucyny Krzemienieckiej, Stefanii Szuchowej, Marii Terlikowskiej.
Jednak najwięcej ilustracji pozostawiła w „Misiu” – pisemku dla najmłodszych, którego od 1957 roku była kierowniczką artystyczną. Według Michała Rogoża, badacza literatury dziecięcej i młodzieżowej, Krzemińska była autorką ponad 1002 prac, dla porównania Bohdan Butenko – jeden z najczęściej publikowanych w czasopiśmie ilustratorów – miał ich o połowę mniej!
Jej ilustracje były pogodne, zawsze tworzone z myślą o przekazie czytelnym dla dziecka, nierzadko przybliżały najmniejszym świat przyrody, który artystka kochała.

Fotografie ilustracji pochodzą z książki Barbary Gawryluk „Ilustratorki. Ilustratorzy. Motylki z okładki i smoki bez wąsów”.

 

 

 

Inne wpisy z tego cyklu:

Nowy cykl „Mistrzowskie kreski: rzecz o ilustracji”

Nowy cykl „Mistrzowskie kreski: rzecz o ilustracji” – Jan Marcin Szancer

Dziś otwieramy nowy cykl, który – mamy nadzieję – ubarwi (i to dosłownie!) Państwu pobyt w domu. Seria „Mistrzowskie kreski: rzecz o ilustracji” niech będzie powrotem do miłych wspomnień z czasów kiedy książka była, przede wszystkim, czymś do oglądania. Czysta przyjemność płynąca z kontemplowania sztuki rysunku.

Zaczniemy, po królewsku, od niekwestionowanego mistrza naszego polskiego imaginarium – Jana Marcina Szancera. W zbiorowej wyobraźni nie ma innego „Pana Kleksa” niż ten spod jego ołówka/pędzla. Także obrazy z „Baśni” J. Ch. Andersena czy „Pinokia” to trwale zapisane w pamięci obrazy wykreowane jego talentem i wyobraźnią. Szancer, pomimo wielu aktywności zawodowych, zapamiętany został właśnie dzięki swojej pracy ilustratora. Jest autorem ilustracji do prawie 260 tytułów dla dzieci. Jak podkreślają znawcy, sztukę Szancera kochamy przede wszystkim za bezpieczny, poukładany i łagodny świat, jaki przedstawiają jego rysunki. Jego postacie tchną lekkością – niemal unoszą się w powietrzu. Subtelną kreską podbił na stałe małe czytelnicze serca.

 

 

Zdjęcia pochodzą ze strony: http://www.book.hipopotamstudio.pl/