Pierwsza książka reporterska Mariusza Szczygła

Dziś wtorek, a my polecamy „Niedzielę, która zdarzyła się w środę”, czyli pierwszą książkę reporterską Mariusza Szczygła. To teksty z czasów, gdy ten nagradzany autor nie prowadził jeszcze popularnego talk-show i wciąż był przed swoim pierwszym wyjazdem do Czech. Jak sam pisał: „to reportaże o przeciętności, bo sam pochodzę z przeciętnego miasteczka”. Przede wszystkim jednak to reportaże z nieprzeciętnego momentu w dziejach Polski – ba, historycznego – z czasu transformacji. Pierwsze wydanie „Niedzieli…” ukazało się w 1996 roku i właśnie okresu przełomu dotyczą teksty. Jak bardzo zmieniła się Polska i my, widać nawet w tak błahej sprawie, jak …bieganie. W reportażu z 1993 roku „Polska w ogłoszeniach”, Kazimierz M., bezrobotny stolarz, szuka sponsora, który opłaciłby mu start w biegu maratońskim. Szczygłowi opowiada, na co naraża się, sięgając po dres:
„Są takie dni, kiedy ubieram się w dres i wychodzę, to niektórzy sąsiedzi po prostu śmieją się ze mnie i mówią – znowu ty idziesz biegać, po co, co ty z tego masz, lepiej byś zajął się robotą, ale jaką robotą? O co im chodzi, czy są zazdrośni, że nie mogą też iść pobiegać, nikt nikomu nie zabrania. Czasami zastanawiam się, co w tym jest złego, że ja biegam, dlaczego się śmieją. Mam takiego sąsiada, co prawie codziennie przychodzi do domu pijany, ma żonę i dzieci, ale nikt się z niego nie śmieje, czy to znaczy, że on robi dobrze, czy ja mam również przychodzić do domu pijany
Dziś cała Polska zakłada dres i biega. Wiele się zmieniło przez te trzy dekady, nie tylko styl życia czy spędzania wolnego czasu. W naszym bibliotecznym księgozbiorze jest wydanie „Niedzieli…” z 2011 roku, w którym tekstom towarzyszą wspaniałe i oddające ducha czasów zdjęcia Witolda Krassowskiego. To jak pocztówki wysłane z nie tak dalekiej – a jednak odległej – przeszłości.

 

Dopiero co się poznaliśmy

A już musimy – na jakiś czas – się pożegnać. Jak się domyślacie, Biblioteczny Kącik Myszki Marcysi jest też… planem filmowym, a taki wymaga pracy zespołowej. A praca w zespole to – wiadomo – przebywanie w grupie. Czyli coś, czego teraz – ze względów bezpieczeństwa – musimy unikać. Dlatego Marcysia chwilowo pomyszkuje sama między regałami i poczyta sobie (bo musicie wiedzieć, ze zna alfabet i czyta całkiem płynnie). I spotkamy się, jak już spotkania w grupach będą nam tylko wychodziły na zdrowie! Nie zapominajcie o myszce Marcysi, o bibliotece i …o czytaniu!
A we wtorki od przyszłego tygodnia, w miejsce Marcysi, pojawi się nowy cykl. Czekajcie, bo warto!
A naszej „marcysiowej” ekipie filmowej – czyli Paweł Bartkowiak i Kamila Arya Kasprzak bardzo dziękujemy! Spotkamy się (po drugiej stronie kamery) w zdrowszych czasach!

 

Fantastyczny Pan Lis

Kto czytał, ten wie – o wszystkich książkach Roalda Dahla śmiało można mówić, że są fantastyczne! A jedna z nich ma do tego oficjalny tytuł – bo już w tytule ma fantastycznego bohatera – Pana Lisa. „Fantastyczny Pan Lis”, bo o tej książce mowa, okazuje się wyjątkowo na czasie, opowiada bowiem o swego rodzaju kwarantannie. Otóż Pan Lis wraz ze swoją lisią rodziną oraz innymi zwierzętami muszą ukrywać się przed trójką głupich, ale uzbrojonych w strzelby farmerów. Ta najpierw wymuszona „kwarantanna” w podziemnych norach, z czasem staje się rozwiązaniem idealnym:
„Tak jest – zgodził się z nim pan Lis . – Ale, powiedzcie, kto w ogóle chce stąd wychodzić? Wszyscy żyjemy w norach. Nie cierpimy świata na górze. On wprost roi się od nieprzyjaciół. Wychodzimy na zewnątrz tylko po to, żeby zdobyć jedzenie dla naszych rodzin. Teraz jednak, moi kochani, sytuacja się zmieniła. Mamy bezpieczny tunel, który prowadzi do trzech najlepszych spiżarni świata. (…) Stworzymy tu małą podziemną wioskę, z drogami i budynkami po obu stronach ulic. Borsuki, krety, króliki, łasice i lisy będą mieszkać we własnych domach. Ja codziennie będę przynosił jedzenie dla nas wszystkich. I dzień w dzień będziemy sobie urządzać królewskie uczty”.
Zwierzęta triumfują, a podziemny żywot okazuje się więcej niż znośny. Książkę polecamy – wpiszcie na listę „do przeczytania”. Polecamy również jej fantastyczną ekranizację (reż. Wesa Andersona)! W tym przypadku trudno ocenić, co lepsze – literacki pierwowzór czy film.

 

Czy widzieliście, że… Jakub Ćwiek

Kuchnia i duży pokój bardzo dobrze sprawdzają się w roli…salonów literackich? W czasach kultury „online” pisarze i pisarki gremialnie zapraszają czytelników do siebie. My też mamy dla Was takie zaproszenie. A w roli gospodarza pisarz (i nie tylko – także standuper) Jakub Ćwiek, który sam jeszcze niedawno miał w planach odwiedzić Gniezno, a może nawet nasza bibliotekę. Co się odwlecze…Tymczasem – posłuchajcie.

Czy widzieliście, że…kuchnia i duży pokój bardzo dobrze sprawdzają się w roli…salonów literackich? W czasach kultury…

Opublikowany przez Biblioteka Publiczna Miasta Gniezna Poniedziałek, 30 marca 2020

 

 

Jeśli macie ochotę poznać inne ciekawostki z kręgów literatury, zachęcamy odwiedzić nasze pozostałe wpisy:

Czy wiedzieliście, że…?

Iwona Chmielewska – jedna z najwybitniejszych światowych ilustratorek

Stare, krawieckie nici. Jakby wyszperane po latach w szufladzie poniemieckiego kredensu. To materiał i motyw, z którego Iwona Chmielewska stworzyła wspaniałą opowieść – „O tych, którzy się rozwijali”. Nici, materiał który łączy, ale i który łatwo można zerwać. W ten sposób – jak się wydaje – autorka chciała pokazać inne „niewidzialne” nitki – czyli relacje łączące ludzi. A może chodzi o to, „co” powinniśmy rozwijać jak nić ze szpuli – dobro i życzliwość? Nie ma jednej odpowiedzi, a raczej – każdy czytelnik musi szukać własnej. To właśnie zaleta niezwykłych picture booków Iwony Chmielewskiej – metaforyczność, wieloznaczność i wzruszenie, jakie czujemy przewracając kolejne kartki.
Iwona Chmielewska to jedna z najwybitniejszych światowych ilustratorek. No właśnie – światowych. Jej autorskie picture booki zdobywają najważniejsze nagrody na świecie, w tym prestiżową Bologna Ragazzi Award. Trudno słowami opisać, na czym polega piękno i kunszt książek Chmielewskiej. To wyjątkowe połączenie nieoczywistego konceptu, subtelności wykonania, użytego materiału/rysunku oraz – zazwyczaj – lapidarnego tekstu. Efektem zawsze jest dzieło łączące niezwykłą wrażliwość z wielką siłą rażenia. Tematycznie, Chmielewska dotyka rzeczy najważniejszych – uczuć, relacji międzyludzkich czy bolesnej historii (Holocaust). Tematy trudne czy „niepojmowalne” potrafi wyrazić w sposób głęboko poruszający i godny.
Zapisujcie, to obowiązkowa lektura dla dorosłych i starszych dzieci.

 

Blubry: EKA

Jak wykorzystać obecny czas? Planów mamy wiele – niektórzy chcą poćwiczyć języki obce. My namawiamy do powtórki języka …bliskiego sercu, czyli gwary gnieźnieńskiej. Co piątek będziemy przypominać (lub poznawać;)) jedno gwarowe słówko. Dziś EKA. Według słowniczka prof. Włodzimierza Bulikowskiego, zamieszczonego w książce „Bądźma ludźmi, szak! Rzecz o gwarze gnieźnieńskiej”, „eka” ma dwa znaczenia:
1. grupa kolegów;
2. deska trampoliny.
W tym pierwszym znaczeniu jest częściej spotykana, choć teraz eki (kolegów, koleżanek czy mieszane) mają trudniej i spotykają się co najwyżej online.
Coraz bardziej znaną eką w Gnieźnie jest „Eka Bolecha”, czyli nieformalna grupa pielęgnująca blubranie, występująca pod „batutą” mistrza gwary gnieźnieńskiej Andrzeja Malickiego.

Spokojny ocean myśli

Dziś chcemy polecić lektury wolne od ograniczeń kwarantanny. Czyli właśnie portal Wolne Lektury (https://wolnelektury.pl/). W bibliotecznym katalogu są bowiem książki, których fizycznie nie ma na naszych półkach. Zawieszone w tak zwanej chmurze są – może nie na wyciągnięcie ręki, ale – na kliknięcie myszki. Co ważne, nie trzeba mieć czytnika ebooków, można je czytać w przeglądarce.
Wolne lektury to nie tylko serwis dla uczniów i studentów, lecz dla każdego, kto poszukuje najważniejszych dzieł literatury polskiej i światowej. Znajdziecie tam chociażby „Próby” Michała de Montaigne (przekład Tadeusz Boy- Żeleński). I choć wieki minęły od kiedy te eseje – od których zresztą powstała sama nazwa gatunku, bo francuskie słowo „essais” oznacza próby – zostały napisane, to wciąż dobrze znoszą próbę czasu. Francuski filozof, zwany Talesem z Francji, pozwala zanurzyć się czytelnikowi w spokojny ocean myśli.
„Ci, którzy obwiniają ludzi, iż ciągle wyciągają ręce ku rzeczom przyszłym, i którzy uczą nas, abyśmy się dzierżyli dóbr teraźniejszych i nimi się zadowalali (jako iż nie mamy żadnej mocy nad tym, co ma przyjść, jak i nad tym, co minęło), dotykają najpospolitszego z ludzkich błędów, jeżeli się godzi nazwać błędem rzecz, do której sama natura nas popycha, a to iżbyśmy jej służyli w utrwalaniu jej dzieła. Ona to, podobnie jak w wielu innych rzeczach, wpaja nam te złudne wyobrażenia, bardziej w tym dbała o nasze działanie niż o naszą wiedzę. Nie przebywamy nigdy w sobie; zawżdy jesteśmy poza sobą: obawa, pragnienie, nadzieja popychają nas ku przyszłości i odejmują świadomość i ocenę tego, co jest, aby nas zabawiać tym, co będzie, ba, wtedy zgoła kiedy nas już nie będzie.”
To fragment rozdziału „Uczucia nasze wybiegają poza nas”. Nie ma nic złego w wybieganiu ku rzeczom przyszłym – zwłaszcza w takim momencie jak ten. My już cieszymy się na dzień, kiedy znów otworzymy szeroko drzwi naszej Biblioteki. I przywitamy naszych czytelników – oby jak najrychlej.

„Próby” Michała de Montaigne: http://www.gniezno-bpmg.sowwwa.pl/sowacgi.php?KatID=0&typ=record&001=oai%3Awolnelektury.pl%3Aproby&fbclid=IwAR0jzQWu64TlNJNZ0BfBrEJhcLxTVeoV3RfHICS_iD9riYwIby-YsPOrlWM

 

Biblioteczny kącik jubileuszowy – Czytelnia Miejska

Obiecywaliśmy, że z okazji 75. istnienia Biblioteki będziemy przypominać momenty z jej bogatej historii. Teraz, raz w tygodniu, zabierzemy Was na wycieczkę w biblioteczną przeszłość.
Dziś fragment z prasy codziennej podesłany nam przez redaktora Aleksandra Karwowskiego.
Notka prasowa pojawiła się w maju 1945 roku. Zapraszała do skorzystania z Czytelni Miejskiej, która od 3 maja działała już codziennie w godzinach: 9.00-12.00 i 15.00-18.00. Po pracach związanych z uporządkowaniem księgozbioru: zbiórce książek, sporządzeniu katalogów, naprawie zniszczonych egzemplarzy można było wypożyczyć je do domu. Chętni, którzy zadeklarowali swoje członkostwo w gronie czytelników, musieli liczyć się z koniecznością wpisowego, które wynosiło – uwaga! jedną książkę beletrystyczną lub naukową! Bezpłatnie za to można było skorzystać z czytelni zaopatrzonej w czasopisma i książki.

 

Jeśli zastanawialiście się, co robimy teraz, gdy nie odwiedzacie Biblioteki

To możemy Wam powiedzieć, że się szykujemy …na ten czas, kiedy drzwi Biblioteki zostaną otwarte dla czytelników. Teraz, cóż, pozostaje nam dobrze przygotować się na tę chwilę. Ruszyły porządki na regałach – sprawdzamy, co przekroczyło już stan nadający się do dalszej eksploatacji. Przestawiamy, wstawiamy i myślimy nad lepszymi koncepcjami zagospodarowania przestrzeni. Uzupełniamy księgozbiór o nowości i dary, które otrzymaliśmy od naszych wspaniałych czytelników. Zaplanowaną na wrzesień inwenturę postanowiliśmy przeprowadzić teraz. I działamy dalej… także zdalnie, dzięki komunikacji online. Liczymy, że naszym czytelnikom ta forma bibliotecznych propozycji również przypadnie do gustu.

 

Nie ma nie zawsze oznacza brak

Plan był inny, 25 marca o godz. 19.00 miało zaczynać się spotkanie autorskie z Mariuszem Szczygłem. Mieliśmy siedzieć w Hali im. Łopatki zasłuchani i – zapewne – pod ogromnym wrażeniem inteligencji, dowcipu i opowieści jednego z najlepszych i najbardziej utytułowanych reportażystów w Polsce. Takie spotkanie w Gnieźnie się odbędzie – obiecujemy! – choć innego dnia i w „bezpieczniejszych” czasach.
Nic to, spotkania autorskiego z Mariuszem Szczygłem „nie ma” – są za to jego książki. I w ten sposób – poprzez lekturę – można się spotkać z autorem. A „Nie ma” to tytuł ostatniego zbioru reportaży Szczygła, nagrodzonych Literacką Nagrodą Nike. Tak o tej pozycji pisze Wydawnictwo Dowody na Istnienie.
„Nie ma nie zawsze oznacza brak.
Nie ma kogoś. Nie ma czegoś. Nie ma przeszłości. Nie ma pamięci.
Nie ma widelców do sera. Nie ma miłości. Nie ma życia. Nie ma
fikcji. Nie ma właściwego koloru. Nie ma komisji. Nie ma grobu. Nie ma
siostry. Nie ma klamek. Nie ma niebieskich tulipanów. Nie ma nie ma.
Rozmówcami Szczygła są ludzie z różnych światów: czeska poetka,
ukraiński żołnierz, polska księgowa, izraelska pisarka, a także
jego ojciec, z którym autor wybiera się ostatni raz w życiu do Pragi.
Nad książką unosi się rada, którą dała autorowi Hanna Krall:
„Wszystko musi mieć swoją formę, swój rytm, panie Mariuszu.
Zwłaszcza nieobecność”.