Biblioteczny Kalendarz Adwentowy – 24 grudnia

Już za kilka godzin Wigilia! Ale nim zasiądziemy przy świątecznych stołach, otwórzmy ostatnie okienko w naszym Bibliotecznym Kalendarzu Adwentowym. A w nim oczywiście – Muminki! Nasz Kalendarz zaczęliśmy „Zimą Muminków”, a skończymy jednym z opowiadań Tove Jansson, pt. „Choinka”. W tym opowiadaniu Muminki – które zwykle przesypiają całą zimę – budzą się właśnie w Wigilię. A właściwie zostają obudzone gniewnym okrzykiem Paszczaka: „Nudzicie mnie z tym waszym spaniem, a wigilia się zbliża, może nadejść w każdej chwili”.

I tym samym dochodzi do świątecznego qui pro quo. Ponieważ Muminki zupełnie nic nie wiedzą o świętach, za to widzą, że wszyscy naokoło są poddenerwowani, zabiegani i nie mają na nic czasu, wydaje im się, że Wigilia musi być czymś strasznym. I przygotowują się na katastrofę. Choinka jest dla nich sposobem na udobruchanie Wigilii:

„- A może ty wiesz, jak się ubiera choinkę? – zapytał Muminek.

Leśne stworzonko zaczerwieniło się gwałtownie i szepnęło:

– Ładnymi rzeczami. Najładniej jak się tylko umie. (…).

Wynieśli więc zaraz choinkę przed dom i osadzili ją mocno w śniegu. Następnie zabrali się do przybierania jej od góry do dołu wszystkimi ładnymi rzeczami, jakie tylko mieli. Udekorowali są muszlami, które latem zdobiły grządki kwiatków, i naszyjnikiem z pereł Panny Migotki. Zdjęli kryształowe wisiorki z żyrandola w salonie i zawiesili je na gałęziach, a na samym szczycie umieścili jedwabną różę, którą Mama Muminka dostała od Tatusia. Wszyscy znosili, co mieli najładniejszego, by ubłagać niepojęte moce zimy.”

To opowiadanie brzmi jak przestroga. Bo gdy świąteczne przygotowania są nerwowe i gniewne, trudno usiąść razem do stołu. Zatem życzymy Wam, żebyście nie tylko Wigilię i Boże Narodzenie spędzili w spokoju . Niech ta ostatnia przedświąteczna prosta również będzie łagodna i pełna wzajemnej życzliwości. Wesołych Świąt!

Biblioteczny Kalendarz Adwentowy – 21 grudnia

Dziś w Bibliotecznym Kalendarzu Adwentowym powieść tureckiego noblisty Orhana Pamuka o zimowym tytule „Śnieg”.
 
Akcja dzieje się w Karsie, anatolijskim mieście we wschodniej Turcji, chwilowo odciętym od świata przez obfite opady śniegu. Chwilę przed tą śnieżną blokadą do miasta przybywa poeta – Ka – by napisać reportaż przedwyborczy i o samobójstwach młodych religijnych kobiet w Turcji. Ka przybywa właściwie z Niemiec, gdzie mieszka od 12 lat jako emigrant. Wędrujący przez Kars w popielatym płaszczu z niemieckiego Kaufhofu jest namacalnym symbolem nowoczesnej Turcji, zapatrzonej w Europę. I właśnie w tym dynamicznym starciu – nowoczesność kontra tradycja, religia kontra laickość – ukazany jest turecki tygiel, w którym buzuje nie słodka kawa, a polityczne, religijne, etniczne i społeczne nastroje.
Pamuk pokazuje Turcję w wiarygodnym zwierciadle, ale i w pewnym zagęszczeniu, często groteskowym. Ta opowieść to, jak krótko i celnie określił ją wydawca, reportaż zamieniony w baśń. I jak każda wspaniała powieść, „Śnieg” dotyka wielu tematów i może być interpretowana na wielu poziomach. Jest opowieścią o tureckiej tożsamości, o naturze miłości i o poezji, wreszcie – o Bogu. Sami musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, po co Ka przyjechał do Karsu – czy szukał miłości, poetyckiego natchnienia czy może Boga?
 
W kontekście naszego zimowego kalendarza warto dodać, że motyw śniegu jest tu bardzo ważny – i nie tylko śniegu w jego paraliżującej miasto obfitości, ale i pojedynczego płatka.
 
„To nie bieda ani powszechne zwątpienie najbardziej nim wstrząsnęły. Przygnębiło go obecne w każdym zakątku miasta niepojęte, przemożne osamotnienie, odbijające się w pustych witrynach sklepów fotograficznych, w oszronionych szybach Çayhane zapełnionych grającymi w karty bezrobotnymi, na okrytych śniegiem pustych placach. Tak jakby Bóg i ludzie zapomnieli o tym miejscu, a śnieg miał tu padać bezszelestnie do końca świata…
 
Powieść Pamuka jest wymagająca, ale też niezwykle wciągająca. Idealna lektura na świąteczne wieczory.

Biblioteczny Kalendarz Adwentowy – 18 grudnia

Najpierw sześć tomów „Mojej walki”, potem 4 pory roku – nie da się ukryć, że głośny norweski pisarz Karl Ove Knausgard lubi literackie cykle. A dziś, w naszym przedświątecznym cyklu, czyli Bibliotecznym Kalendarzu Adwentowym, polecamy właśnie jego „Zimę”. To, jak zawsze u tego pisarza, osobisty esej-diariusz z oczekiwania na narodziny córki, gdzie ważne i wysokie przeplata się z doraźnym i błahym. Czyli – jak w życiu. Zimową opowieść uzupełniają obrazy norweskiego akwarelisty Larsa Lerina – inspirowane krajobrazami Skandynawii, Arktyki i Syberii.

Mamy dla Was fragment dotyczący pakowania prezentów świątecznych dla dzieci i tego, jak podobnie działa literatura i wyobraźnia dziecka:

„(…) jutro wieczorem, kiedy dzieci je rozpakują, robot i pluszowy królik otrzymają imiona i cechy, stając się pełnoprawnymi członkami ich świata. Ta umiejętność ożywiania tego, co martwe, tworzenia świata, w którym to, co zamknięte, otwiera się na nas, została doprowadzona do perfekcji w literaturze, bo nie ma żadnej zasadniczej różnicy między tym, co dzieje się, kiedy otwieram jedną ze stojących tu książek, powiedzmy Wojnę i pokój Tołstoja, a tym, co się stanie, kiedy dzieci rozpakują jutro swoje prezenty. Odrobina czerni na kartce papieru wywołuje burzę uczuć, sprawiając że wszystko inne znika; tak samo stanie się, kiedy robot zrobi kilka kroków po podłodze, a królik zostanie przyciśnięty do piersi i wycałowany”.

Biblioteczny Kalendarz Adwentowy – 17 grudnia

Dziś w Bibliotecznym Kalendarzu Adwentowym mamy dla Was propozycję nietypową, przede wszystkim jeśli chodzi o odbiorcę, do którego jest kierowana. „Wigilia Małgorzaty” to świąteczna książka wydana przed Wydawnictwo Dwie Siostry, teoretycznie dla wieku 10+. Jednakże zarówno tematyka, jak i ton tej opowieści skłaniają do uznania jej za obrazkową książkę również dla bardziej wyrobionego czytelnika. To opowieść o Małgorzacie, starszej pani po osiemdziesiątce, która wybiera samotność, nawet w wigilijny wieczór. Sama z siebie powoli izoluje się od innych ludzi, woli ich obserwować z okna, niż być między nimi. Jest to rzecz utrzymana w duchu „Opowieści wigilijnej”, więc również i tu dochodzi do przemiany bohaterki. To opowieść o samotności, starości, a może nawet depresji.
 
To, co niewątpliwie zwraca uwagę od razu to piękna warstwa graficzna. Książka jest dziełem kanadyjskich artystów – Indii Desjardins i grafika Pascala Blancheta. Stworzone przez niego ilustracje nadają niezwykły ton tej opowieści – są ziarniste i utrzymane w ciemnych przygaszonych barwach – brązach, żółciach. Mają retro klimat, a warstwy kolorów są przesunięte, niczym jak w dawnych ilustracjach. Grafika jest wysmakowana i klasycznie elegancka. To wszystko sprawia, że „Wigilię Małgorzaty” można traktować jako zachwycającego picture booka dla dorosłych. Książka została zresztą nagrodzona w dziedzinie ilustracji książkowej – prestiżową Bologna Ragazzi.

Biblioteczny Kalendarz Adwentowy – 13 grudnia

W polskim kalendarzu 13 grudnia nie ma przyjemnych skojarzeń – to rocznica wprowadzenia stanu wojennego. W tym roku zresztą okrągła – czterdziesta. Stąd uznaliśmy, że to właściwy dzień na dzisiejszą lekturową propozycję w Bibliotecznym Kalendarzu Adwentowym. „Internat” Serhija Żadana dzieje się w styczniu, a zimowy krajobraz jest tu scenerią wojenną. I nie jest to wojna z odległej przeszłości, w historycznym kostiumie, ani też tocząca się gdzieś daleko. Przeciwnie, to współczesny konflikt zbrojny u naszych sąsiadów, we wschodniej Ukrainie. Wojenny Donbas jest tłem niezwykle sugestywnej historii opowiadanej przez Żadana. Choć trudno to nazwać tłem – wojna jest tu najważniejszym tematem. Wojna pokazana nie z geopolitycznego oddalenia, lecz z punktu widzenia pojedynczego człowieka, cywila. Śmierdząca, chaotyczna, niezrozumiała, przepełniona nieustannym strachem. Przez jej kolejne piekielne kręgi wędruje główny bohater – nauczyciel ukraińskiego, 35-letni Pasza. Przedziera się przez ogarnięte wojną miasto, by zabrać z internatu do domu swojego siostrzeńca.

Plastyczny język Żadana i jego zachwycający talent literacki, pozwalają czytelnikowi aż za dobrze poczuć, czym są współczesne konflikty. Że nie przypominają strategicznej gry na wojskowej makiecie. To wszechogarniający chaos i nieustanny strach. To rozgrywka, której zasad nie rozumiemy, ale w którą musimy grać – nie po to by wygrać, ale by w ogóle przetrwać.

„- Za dziesięć ósma – mówi nagle mały. – Słuchaj.

Pasza wyciąga komórkę. Rzeczywiście – za dziesięć ósma.

Wsłuchuje się i jakiś czas nie słyszy, oprócz terkotania automatów i wybuchów pocisków wystrzeliwanych z moździerzy. Niebawem jednak z mgły, najpierw ledwie słyszalnie, potem coraz bardziej uporczywie, zaczyna dobiegać suche, metalowe buczenie, rytmiczne uparte sygnały, nieustające, beznadziejne.

– Co to? – nie rozumie Pasza.

– Telefon – wyjaśnia mały.

– Czyj?

– Sapera.

– A skąd tu saper? – usiłuje rozumieć Pasza. Tymczasem sygnał nie znika, ktoś uparcie usiłuje się dodzwonić do tego sapera.

– Wiesz – opowiada mały – tutaj wszystko jest zaminowane – pokazuje we mgłę. – Wojsko chciało wyciągnąć sprzęt, żeby wyjść z miasta. Posłali saperów. Jednego rozerwało. Jakieś pięć dni temu. Gdzieś tam – mały pokazuje przed sobą. – I co rano ktoś do niego dzwoni. Za dziesięć ósma.

– Dlaczego za dziesięć ósma? – nie rozumie Pasza.

– Skretyniałeś? Akurat przed pierwszą lekcją.

– A kto dzwoni?

– No jak to kto? – dziwi się mały. Syn. Albo córka. Przecież jej nie powiedzieli chyba, że taty już nie ma, to dzwoni, taj, jak się umówili.

– Z kim się umówili?

– Z tatą. Przed jego wyjazdem.”

Biblioteczny Kalendarz Adwentowy – 12 grudnia

Niedzielne okienko Bibliotecznego Kalendarza Adwentowego otwieramy w…poznańskiej kamienicy Borejków. Bo właśnie tam dziś Was zapraszamy. Trudno sobie wyobrazić świąteczne polecajki bez Jeżycjady. Zresztą, a propos kalendarzy, to znakiem rozpoznawczym tej serii są właśnie daty – jako nagłówki rozdziałów. Akcje książek Małgorzaty Musierowicz zawsze dzieją się bowiem w konkretnym czasie. I tak, siódma część serii – „Noelka” dzieje się w Wigilię 24 grudnia 1991 roku.

Bohaterką tej odsłony jest dosyć rozpieszczona nastolatka, która w wigilijny wieczór przechodzi przemianę niczym Skrooge z „Opowieści wigilijnej” Dickensa. Czytając tę część, od razu wiemy, że jesteśmy w Wielkopolsce – choćby dlatego, że prezenty rozdaje tu Gwiazdor, a nie Mikołaj. No ale najważniejsza jest oczywiście atmosfera domu Borejków. Bo choć świąteczne obrusy zaplamione są barszczykiem przez kolejne pokolenia, to klimat świąt przy Roosevelta 5 w Poznaniu zawsze jest rodzinny i ciepły.

„W miłym gwarze i hałasie cała rodzina nadciągała wolniutko do stołu. Przynoszono dodatkowe nakrycia, brzdękano dodatkowymi sztućcami, dostawiano krzesła, żeby dla wszystkich starczyło miejsca przy stole. Truchtem przebiegła przez pokój Pyzunia, krzycząc: A gdzie sianko, a gdzie sianko?! – i pojawiła się w chwilę potem z garścią suchych traw, które złożyła na serwetce pośrodku stołu (omal nie wylewając zawartości wazy z kompotem)”.

Oprócz „Noelki”, jeszcze jedna część Jeżycjady dzieje się w Boże Narodzenie – pamiętacie która?

Biblioteczny Kalendarz Adwentowy – 8 grudnia

Dziś znowu zimowe wydanie Bibliotecznego Kalendarza Adwentowego. Choć tak po prawdzie dzisiejsza polecajka lekturowa, czyli „Zima” Andrzeja Stasiuka nie jest wcale poświęcona tylko tej porze roku. Zaledwie jedno, ostatnie opowiadanie z tego niewielkiego zbioru dotyczy zimy. Za to wspaniale zimowe są obrazy Kamila Targosza, które ilustrują tę książkę Stasiuka. I nie tylko tę. Grafiki Targosza pojawiają się na wielu okładkach i w książkach Stasiuka. Choćby w ostatniej – „Przewóz”.

Warto spojrzeć na ten duet bliżej. Otóż Kamil Targosz – krakowski malarz i grafik – jest przyjacielem Andrzeja Stasiuka. Ich współpraca zaczęła się od Tygodnika Powszechnego. Targosz ilustrował ukazujące się tam felietony Stasiuka. Malarstwo Targosza jest niezwykłe i jakoś podobne do frazy Stasiuka – realistyczne, bajkowe i niepokojące zarazem. Obrazy często przedstawiają beskidzkie krajobrazy i zwierzęta – kruki, owce, psy. Niezwykle malownicze są jego zimowe pejzaże, które znajdziemy właśnie w „Zimie”. Polecamy zatem tę książkę – zarówno do oglądania, jak i smakowania frazy Stasiuka – poetyckiej i surowej zarazem:

„ I znowu jest noc. Świat toczy się jak śniegowa kula i białe oblepia go coraz grubiej. Wystają jeszcze lasy i pojedyncze drzewa. Zaspy układają się wokół domów jak dowolne fale i półkoliste ostrza. Jest cicho, nieruchomo i daleko. Okolica zaczyna przypominać makietę wieczności. Kształty się idealizują, niwelują różnice, temperatury się wyrównują i szczegół jako siedlisko diabła ma się coraz gorzej. Gdy coś wypadnie z kieszeni, można się z tym pożegnać przynajmniej do wiosny.”

Biblioteczny Kalendarz Adwentowy – 7 grudnia

Wczoraj były Mikołajki i zapewne w butach znalazło się wiele prezentowych drobiazgów. A z prezentami bywa różnie, niektóre są bardzo wyczekiwane, inne przeciwnie – zupełnie nietrafione. No właśnie, co się dzieje z tymi nietrafionymi prezentami? Gdzie trafiają, skoro nie do serca obdarowanego? Zwykle na dno szuflady lub kosza na zabawki, a czasami nawet do śmietnika. Ale tak naprawdę trafiają… do krainy zagubionych rzeczy, o której pisze J. K. Rowling w swojej najnowszej książce dla dzieci „Gwiazdkowy Prosiaczek”.
 
„ – To Pustkowie Nieopłakiwanych”
(…) To znaczy, że ich znikniecie nie obchodzi żadnego człowieka. (…). Tu właśnie trafiają Zbędnicy, czyli Rzeczy niekochane, niechciane i bezużyteczne. Nie mają żadnego schronienia, po prostu krążą po Pustkowiu, dopóki Lamus ich nie złapie. (…)”.
 
„Gwiazdowy Prosiaczek” to świąteczna opowieść o przyjaźni – chłopca i jego Przytulanki – która trafia do tej smutnej krainy. Chłopiec odbywa magiczną podróż, przeżywa wiele przygód, poznaje smak tęsknoty i utraty. I zyskuje nowego przyjaciela. To ponadczasowa opowieść o przyjaźni, ale ze współczesnym przesłaniem, komentującym dzisiejszy świat nadmiaru. Świat wytwarzający na potęgę masę niepotrzebnych rzeczy, których los jest właściwie przesądzony, jak tylko zejdą z taśmy produkcyjnej.
 
Polecamy tę sentymentalną opowieść – może pozwoli ona zweryfikować zakupowe plany. Bo czy nie lepsza jest własnoręcznie uszyta gałgankowa przytulanka, niż hałdy nowego plastiku?

Biblioteczny Kalendarz Adwentowy – 5 grudnia

Na niedzielę w Bibliotecznym Kalendarzu Adwentowym polecamy wspaniałą powieść dla dorosłych czytelników – „Zimowe królestwo” Philipa Larkina, w kongenialnym tłumaczeniu Jacka Dehnela. A zaczniemy zimowym cytatem – skondensowanym jak wyciąg z tej poetyckiej i gęstej prozy:
 
„Zima tymczasem trwała. Nie była romantyczna, ani malownicza; śnieg, powabny na wsi, w mieście miał już parę dni: rozdeptywano go na brązowy proszek i spychano łopatami do rynsztoków. Tam, gdzie leżał nietknięty, na wypalonych budynkach, dachach składów czy szop warsztatów kolejowych, sprawiał że zdawały się jeszcze bardziej zaniedbane i ponure. Kobiety zachodziły do składów węgla z wielkimi koszami i wózkami dziecięcymi; staruszkowie zbierali listewki po hałdach gruzu; w poczekalniach nie działało ogrzewanie. Gazeciarze z wydaniem popołudniowym znajdowali sobie miejsca w wejściach zamkniętych banków. Gazety nic nie mówiły o pogodzie, ale podawały listy odwołanych meczów i wyścigów”.
 
Angielska zima, namalowana przez Larkina, jest piękna swoim prawdziwym obliczem. I przeszywająca chłodem do podszewki. Jak pisze w posłowiu polski tłumacz, dwa opisy śniegu otwierające część pierwszą i trzecią (opowieść dzieli się na trzy części – a środkowa dzieje się latem) z powodzeniem mogłyby rywalizować z najlepszymi wierszami Larkina. Bohaterką „Zimowego królestwa” jest młoda kobieta, migrantka – Katherine. Jest ona figurą, przez którą młody Larkin (napisał powieść będąc zaledwie dwudziestoparolatkiem) pokazuje utratę iluzji co do natury życia. Jest to rzecz głęboka, o traceniu złudzeń, o samotności, o niezrozumieniu i obcości. Polecamy tę wybitną prozę jednego z najwspanialszych angielskich poetów.

Biblioteczny Kalendarz Adwentowy – 4 grudnia

A dziś w Bibliotecznym Kalendarzu Adwentowym książka dla dzieci, która sama jest skonstruowana jak taki właśnie kalendarz. „Prezent dla Cebulki” podzielony jest na 25 rozdziałów. Jeden rozdział na każdy dzień grudnia, aż do Bożego Narodzenia. To opowieść o chłopcu imieniem Stig, którego wszyscy nazywają Cebulką. Cebulka mieszka we wsi Kilsmo, wychowuje go samotnie mama dziennikarka. Chłopiec ma dwa marzenia – pod choinkę chciałby dostać rower i …tatę. Ponieważ widoki na wymarzone prezenty są raczej marne, Cebulka sam zabiera się do dzieła.

Tę wzruszającą opowieść napisała szwedzka pisarka Frida Nilsson. I jest to – jak przystało na skandynawską literaturę dla dzieci – opowieść bliska codziennego życia, a jednocześnie pełna uczuć. I – zdradźmy od razu – ze szczęśliwym zakończeniem! Książkę pięknie zilustrowała Marię Nilsson Thore. I, co jest wielką zaletą tej historii, jest w niej sporo świątecznych motywów obecnych w szwedzkiej obyczajowości, jak adwentowe gwiazdy w oknach czy obchody Dnia Świętej Łucji (13 grudnia).