Aga Antosik – miłośniczka przyrody, początkująca dendroterapeutka znana drzewolubom jako „Szepcząca z drzewami” , w którym to wcieleniu dzieli się współczesną i przedwieczną wiedzą o drzewach, redaktorka artykułów z szeroko pojętej ekologii, filolożka. W jej domu zawsze powita Was gościnny zwierzak.
Dlaczego „Lolek”?
Pamiętam sytuację, gdy wzięłam tę książkę ze sobą jak koło ratunkowe do gromady bardzo żywiołowych i szybko nudzących się Dzieci. Gdy zaczęłam ją czytać, stopniowo zapadała coraz większa cisza, potem zaczęły rozlegać się westchnienia, bo początek historii Lolka do najweselszych nie należy. Gdy nadszedł czas, by czytanie kończyć, a do końca historii było jeszcze daleko, rozczarowanie małych Słuchaczy było bezgraniczne. Bo Adam Wajrak umie fascynująco opowiadać, a historia Lolka bardzo chwyta za serca.
Pies, który towarzyszy mi na zdjęciu, to Ciacho – on, tak jak bohater opowieści Wajraka, nie od razu trafił do swego Prawdziwego Domu. Niektórzy ludzie bardzo łatwo podejmują decyzję o przygarnięciu zwierzaka, a potem sprawa ich przerasta.
Ciacho, w odróżnieniu od psiego bohatera Adama Wajraka, był szczęściarzem, którego pierwsza pani nie znęcała się nad nim, nie wyrzuciła go z domu i nie oddała do schroniska. Była tak dobrą i odpowiedzialną panią, że starała się znaleźć nowy dom dzikiemu, młodemu labradorowi, który nico za mocno dawał jej kość 😉 .
Lolek z opowieści Wajraka znacznie więcej przecierpiał. Niemniej obydwaj psi bohaterowie, których dziś Wam przedstawiam, w efekcie swych przeżyć sprzed czasu znalezienia swych Prawdziwych Domów, musieli zostać otoczeni wielką troską, obdarzeni ogromną ilością poświęconego im czasu, no i sporą dozą cierpliwości ;).
Lolek Adama Wajraka ma dwoje cudownych Ludzi, którzy go kochają i uczynili go bohaterem niezwykle chwytającej za serce opowieści. Ciacho ma taką Trójkę, która kocha go ponad wszystko: dwóch Panów i jedną młodą Panią. No i ma mnie – tę od najbardziej szorstkiej przyjaźni, rękę dyscyplinującą i dbającą o aprowizację.
Ja i zwierzęta? Postarałam się je wyeliminować je zupełnie… ze swego menu. Któregoś dnia stało się dla mnie oczywiste, że z jedzeniem mięsa i nabiałem w moim życiu koniec. Tak naprawdę chyba bliższa jest mi flora niż fauna, uwielbiam jednak dzikie zwierzęta i nie ma dnia, bym ich nie podglądała, znacznie mi to bliższe niż chęć odwiedzania ogrodów zoologicznych. Od lat uczę moje dzieci patrzeć uważnie na świat i śmiało mogę stwierdzić, że uczniowie już często przerastają mistrza 😉 .
Czytamy o zwierzętach i żyjemy ze zwierzętami – każdemu, kto chce szerzej otworzyć oczy na ich świat, zacząć je dostrzegać i cieszyć się ich obecnością – serdecznie polecam książki Adama Wajraka.
„Lolek” przyszedł mi do głowy natychmiast jako książka dla dzieci. Całą resztą, sama, zupełnie bez dzieci, zaczytuję się z przyjemnością co czas jakiś, bo to ten typ opowieści, do których się często powraca :).