Jest pewien typ spotkań autorskich, na których zawsze możemy się spodziewać pełnej widowni. I to widowni aktywnie uczestniczącej w rozmowie i zadającej frapujące pytania. Są to spotkania z językoznawcami. Albo językoznawczyniami, żeby użyć feminatywu, którym w ubiegłą sobotę też poświęcono sporo miejsca. Prof. Katarzyna Kłosińska, doskonale znana choćby z radiowej audycji „Co w mowie piszczy”, odwiedziła wczoraj Gniezno. W rozmowie z Kamilą Kasprzak-Bartkowiak gościni (pani profesor akceptuje to określenie) zrobiła niemal dwugodzinny przegląd najciekawszych zjawisk językowych. Najciekawszych, czyli takich które wzbudzają największe zainteresowanie, kontrowersje i obawy użytkowników języka: feminatywów, osobatywów, języka niebinarnego, zapożyczeń, granicy między uzusem a normą. Wszystkie te zmiany obserwowane w polszczyźnie dowodzą, iż język – zachowując ciągłość – nieustannie się zmienia. Gdyby tak nie było, jak zażartowała prof. Kłosińska, nadal mówilibyśmy językiem Mieszka I. Doskonałym obszarem badań dla językoznawców jest internet, zwłaszcza tzw. krańce internetu. Pani profesor podkreślała, że tam najlepiej widać różnice pokoleniowe w podejściu do języka. Starsze pokolenia, wychowane w kulturze pisma, z jego linearnością i regułami językowymi zupełnie inaczej podchodzi do normy językowej niż tubylcy internetu. Ci, wychowani w świecie hipertekstu, gdzie są i nadawcami, i odbiorcami i gdzie komunikacja jest pozioma, słowa i normy językowe traktują swobodniej, mniej nabożnie. W świecie cyfrowym normodawcami są wszyscy jego użytkownicy. Z dwugodzinnej dyskusji wyłonił się obraz języka jako tętniącej, żywej materii, która rejestruje i odbija zmiany społeczne i kulturowe. Język należy przede wszystkim do tych, którzy nim mówią. Dlatego tak rzadko Rada Języka Polskiego, której przewodniczy prof. Katarzyna Kłosińska, zajmuje rozstrzygające stanowisko w jakiejś budzącej kontrowersje kwestii językowej. Tak jest choćby z określeniem „dedykowany”, w rozumieniu – „skierowany do”. Językoznawców i wielu użytkowników języka to słowo w tym użyciu razi, ale w języku korporacyjnym to zapożyczenie semantyczne jest funkcjonalne i dlatego można zrozumieć, że jest stosowane. Prof. Katarzyna Kłosińska zwracała też uwagę na arbitralność pewnych norm – pleonazm (tzw. masło maślane) „cofać się do tyłu” uważamy za błędny, ale już „mały domek” jest powszechnie używany. Jak podkreślała prof. Kłosińska, w dzisiejszym świecie, język przypomina ocean pełen normatywnych archipelagów. My sami jesteśmy w tym świecie neoplemionami, które posługują się różnymi językami. Warto jednak zauważyć, co widoczne było także podczas dyskusji w Czytelni Biblioteki Głównej, że wielu z nas nadal odczuwa potrzebę istnienia jednej, klarownej normy językowej. I dlatego, z powodu różnych oczekiwań i potrzeb, zjawiska językowe budzą takie zainteresowanie i zapełniają sale podczas takich spotkań.
Spotkanie odbyło się w ramach bibliotecznego projektu „Polszczyzna – zawsze na czasie!” dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Narodowego Centrum Kultury – Ojczysty – dodaj do ulubionych. Edycja 2022.