13. Festiwal Literacki Preteksty rozpoczęliśmy spektakularnie – chwilę przed pierwszym wydarzeniem rozpadał się deszcz i grad – na szczęście krótkotrwały. Ale potem był już tylko “grad wzruszeń” – tak bowiem poetka Ewa Lipska zareagowała na niespodziankę – czyli wystawę fotograficzną “Światłoczułe Słowa”, otwierającą tegoroczne Preteksty.
Grupa fotografików gnieźnieńskich zilustrowała trzy wiersze (w tym jeden tekst piosenki) Ewy Lipskiej. Fotografie Katarzyny Gołembowskiej, Michała Koszeli i Sebastiana Ucińskiego doczekały się nie tylko pochwał, ale o każdym kadrze Ewa Lipska powiedziała kilka słów – jak je odbiera i rozumie. Wspomniała też swojego ojca – fotografika-amatora, który z upodobaniem fotografował stare druty elektryczne. Jak powiedziała poetka, fotografia i literatura działają podobnie – zdjęcia bywają jak małe opowiadania.
Chwilę po wernisażu wystawy w Auli Medyka rozpoczęło się już właściwe spotkanie autorskie z Ewą Lipską. I od pierwszych chwil było jasne, że spędzimy czas z Wielką Poetką o wielkiej skromności. “Niech pan się opanuje!” – tak z życzliwym uśmiechem zareagowała Ewa Lipska na komplementujące słowa prowadzącego rozmowę Dawida Junga. I zapanowała rzeczywiście atmosfera bezpretensjonalna – bez patosu, za to pełna poezji. Nie tylko Ewa Lipska przeczytała swoje wiersze, ale też kilka osób z publiczności zaprezentowało swoje interpretacje jej utworów.
Była poezja, było i sporo o poezji. Dowiedzieliśmy się, że Ewa Lipska – mimo, iż sama przez krótki czas prowadziła warsztaty poetyckie – nie wierzy, że pisania poezji można się nauczyć. Jak mówiła, można jedynie poszerzać wyobraźnię, a poezja jest kwestią wyobraźni. Poetka przywoływała różne krakowskie wspomnienia, choćby swoich przyjaciół – Stanisława Lema, Zbigniewa Preisnera czy noblistkę Wisławę Szymborską, którą określiła mianem homo ludens (czego poetyckim przejawem były chociażby limeryki).
Było anegdotycznie, było poważnie. Było o wczesnym debiucie (w wieku 16 lat), było o ostatnim tomiku małych próz poetyckich “Wariacje Geldbergowskie” i okładce, na której reprodukowany jest jej ulubiony obraz francuskiego surrealisty – Yvesa Tanguya “Jour de lenteur” (“Spokojny dzień”). Dowiedzieliśmy się, że poetką się bywa, a nie jest; że Ewa Lipska dla swoich wierszy jest wyrodną matką – porzuca je w dniu publikacji; i że na sztuczną inteligencję spogląda z ostrożną ciekawością.
Tę uroczą godzinę zakończyło podpisywanie książek dla publiczności, które sama Lipska nazwała “plotkowaniem z czytelnikami”. I jeżeli na sali był ktoś, kto poezji nie lubi, to nawet jeśli w
trakcie nie zmienił zdania w tej sprawie, to na pewno wyszedł ze spotkania przepełniony wielkim uczuciem dla niezwykle skromnej Ewy Lipskiej. Maestry Poezji – jak ją bez cienia przesady określił poeta Dawid Jung.
13. Festiwal Literacki Preteksty dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.