O słowotwórczej frywolności

Kiedy słyszymy, w kolejce po lody czy podczas spaceru w parku, niezwykłe wprost sposoby używania języka przez najmłodszych jego użytkowników – często uśmiechamy się szeroko. Powstają nowe, oryginalne, często urocze, a także niezwykle trafne wersje pojęć już znanych. Te cudowne językowe łamańce i wygibasy niestety szybko się ulatniają. Dbając o językową poprawność, zapominamy o dziecięcej słowotwórczej frywolności! O tym, że niepotrzebnie – skutecznie przekonuje Michał Rusinek, zachęcając do językowych akrobacji. W książce „Jak przekręcać i przeklinać” jest cały zestaw tajemniczych i egzotycznie brzmiących słów, takich jak: „Chindie”, „chuligator”, „hipnoteza”, „kołownica”. Oraz przekleństw, takich jak: „kurza PACHA!”, „WCIÓRNOŚCI!”, „MORDANSERKA!”. Ta pozycja to najlepszy dowód, że język polski może być giętki i piękny, nawet podczas przeklinania!

„Bywają w życiu takie chwile,
gdy człowiek ścierpiał zniewag tyle,
że więcej w sobie już nie zdusi
i zaraz się obrazić musi:
dostojnie więc unosi bródkę,
zamyka buzię swą na kłódkę
i gdy już ruszyć w ciemny bór chce,
to… staje na banana skórce
i pada – bęc! – na wznak z łoskotem,
a duma jego zaraz potem.
Po chwili, kiedy dech odzyska,
niech sobie wrzaśnie: O ROZPISKA!”

 

UDOSTĘPNIJ
Skip to content