“jms” – tak podpisywał swoje prace. Ale ten podpis absolutnie nie jest potrzebny, żeby rozpoznać autora. Jan Marcin Szancer – niekwestionowany król polskiej ilustracji – jest z całą pewnością najbardziej rozpoznawalnym ilustratorem w Polsce.
Szancer – urodzony w 1902 roku – jak podaje nasza plansza wystawowa: „zilustrował prawie wszystko, co dało się zilustrować”. W sumie ponad 240 książek. Można powiedzieć, że ukształtował powojenną wyobraźnię literacką Polaków. Dał twarz – i sylwetki, bardzo zresztą charakterystyczne – wielu postaciom literatury. Pan Kleks jest Kleksem Szancera – nawet w ekranizacji Piotr Fronczewski ucharakteryzowany jest podług Szancerowskiej ilustracji.
To właśnie wygląd postaci ludzkich to jego signum specificum. Są one zarazem realistyczne i ulotne: eleganckie, wiotkie, o migdałowych kocich oczach, wąskich taliach i długich wysmukłych nogach. Ale nie tylko postaci – świat na jego ilustracjach to świat widziany „przez różową szybkę”, żeby posłużyć się tytułem zilustrowanej przez niego książki Ewy Szelburg-Zarembiny. Feeria barw, wysublimowane detale, fantazja. Rysunki pełne dynamiki, ciekawych perspektyw i kompozycji. A przecież większość swoich ilustracji stworzył w siermiężnym PRL-u.
Na naszej wystawie “Mistrzowie Ilustracji” (mała galeria przy ul. Staszica 12a) dowiecie się więcej o Janie Marcinie Szancerze. Teraz mamy dla Was krótki cytat z jego autobiograficznej i pełnej zabawnych anegdot książki „Curriculum vitae”, o niezbyt udanej pierwszej wystawie jego obrazów olejnych i rysunków, do której dołączył także kilka ilustracji do bajek:
„Kiedy rozżalony tym miernym sukcesem (wystawy), wyżalałem się Dunikowskiemu, ten odpowiedział spokojnie: – Bo ty będziesz ilustratorem. To było proroctwo, ale, jak wiadomo, nie bardzo lubimy proroctwa sprzeczne z naszymi marzeniami, więc i ja obraziłem się śmiertelnie.”