274027139_259929086313499_4938108871903356993_n

Czytajmy o Ukrainie

Jak chyba wszyscy, z coraz większym niepokojem spoglądamy na sytuację u wschodnich sąsiadów. W ubiegłym roku, w ramach projektu Biblioteka Otwarta na Każdego, zakupiliśmy ponad 50 nowości dotyczących Ukrainy.

Wśród wielu tytułów, polecamy Wam bardzo interesujący wywiad z Anne Applebaum „Matka Polka”, który wbrew tytułowi, nie dotyczy wcale macierzyństwa. Applebaum jest cenioną dziennikarką, redaktorką i wykładowczynią, wśród jej zainteresowań są stosunki międzynarodowe, polityka wschodnia i Rosja. Za książkę „Gułag” w 2004 roku otrzymała Pulitzera. Jest autorką ważnej pozycji o wielkim głodzie na Ukrainie „Czerwony głód”. W rozmowie z Pawłem Potoroczynem, sprzed dwóch lat, tak mówiła o  Ukrainie i stosunkach polsko-ukraińskich.

„Wiesz, za co Ukraińcy mnie lubią? Myślę, że bardziej niż za „Czerwony głód lubią mnie za to, że chyba jako jedyna broniłam ich w 2014 roku, jak zaczęła się wojna. Dużo czasu spędziłam wtedy w Londynie. Znajdziesz tam licznych ekspertów od Rosji, ale od Ukrainy jest mniej. Teraz to się zmieniło, właśnie z powodu tej wojny, ale to było pięć lat temu. Z dobrą znajomością ukraińskiej historii i polityki w okolicy było naprawdę niewiele osób. I tak jak niechętnie chodzę do telewizji, tak wtedy nie wychodziłam ze studia CNN, BBC, Euronews, France 24, Deutsche Welle i co tam jeszcze. Opinia publiczna była zdezorientowana, mało kto rozumiał, co się właściwie dzieje na Ukrainie. Jacy separatyści? Jaki Donbas? A właściwie czym różnią się Ukraińcy od Rosjan? Większość ludzi, nawet tych, którzy mieli w pamięci pierwszy i drugi Majdan, myślała, że to jakaś kolejna, lokalna wojna domowa gdzieś na peryferiach. A ja wiedziałam dokładnie, co się dzieje, bo wyglądało to znajomo, ta stara taktyka KGB wysyłania fałszywych separatystów. Przecież robili to już wcześniej. I powtarzałam na okrągło we wszystkich stacjach telewizyjnych: oczywiście, że to nie są jacyś separatyści, tylko regularne rosyjskie wojsko, oczywiście, że to nie jest wojna domowa, tylko inwazja. Oczywiście że to klasyczna wojna hybrydowa – hybrydowa na kilku poziomach. Hybrydowa w takim sensie, że integruje taktyki „zielonych ludzików” z działaniami regularnych jednostek, i hybrydowa w takim sensie, że do napaści używasz nie tylko haubic i czołgów, ale internetu i telewizji, zajmujesz się tylko terytorium, ale zalewasz sieć dezyinformacją i kłamstwem, niby nie ma jeńców, ale stawiasz ich przed moskiewskim sądem. Niewielu ludzi wówczas to mówiło, a ja powtarzałam to na okrągło, prawie nie wychodziłam z telewizji. I wiem, że to właśnie wtedy tysiące Ukraińców zaczęło mnie śledzić na Twitterze.” 

UDOSTĘPNIJ
Share on facebook
Share on google
Share on twitter
Share on linkedin
Share on pinterest
Share on print
Share on email
Skip to content