„Zbudził się wcześnie: był to ostatni dzień jego pobytu tutaj. Przez cały dzień rozmawiał z wujostwem, drzemał, chodził w stronę kanału i ostatecznie nie poszedł do Wilka, tylko zamiast odjechać wieczornym pociągiem, postanowił odłożyć wyjazd do następnego rana. Wtedy, widząc już, że nic się nie zmieni i nic nie pomoże, dzielnie spakował drobiazgi do teczki i przyjrzał się sobie w lustrze. Wyjeżdżał opalony i dobrze wyglądający: poszedł na Wilko i pożegnał się z paniami z daleko idący opanowaniem. Zosia zapytała, czy znowu się zjawi za lat piętnaście.
Pomyślał sobie: „Nigdy”, ale nie powiedział nic, uśmiechnął się tylko i nikt na pewno nic nie zauważył w tym jego uśmiechu. (…)”.
Czy da się wrócić do przeszłości? Do dawnej beztroski, do szerokiego i nieskończonego horyzontu młodości? ”Nigdy” – taką, z ducha heraklitejską, odpowiedź daje Jarosław Iwaszkiewicz.
Jego „Panny z Wilka” to jedno z najpiękniejszych polskich opowiadań. Bohater – Wiktor Rubin, wracający po piętnastu latach do Wilka, próbuje odnaleźć czas miniony, znów zasmakować przeszłości. Jednak dręczące go poczucie pustki, niespełnienia i jałowości nie zapełni wyprawa w przeszłość, bo odbyć jej w gruncie rzeczy nie sposób.
Malownicze wiejskie pejzaże Wilka doskonale współgrają z żalem za tym, co przeminęło. I co, całkiem możliwe, było tylko fantazmatem. Tak też można czytać tytułowe panny – jako męskie wyobrażenie o kobiecości. Projekcje Wiktora na temat Feli, Julci, Joli, Zosi, Kazi, Tuni – pryskają w konfrontacji z rzeczywistością.
To piękne opowiadanie doczekało się dorównującej mu urodą ekranizacji Andrzeja Wajdy, z niezapomnianą rolą Daniela Olbrychskiego. Na majówkę polecamy zarówno opowiadanie, jak i film.